22:36
Jak szukać uśmiechu w codzienności?
22:36W dzisiejszych czasach jak po grudzie idzie utrzymanie nieprzerwanej radości. Zdobycze technologiczne ostatnich dekad umożliwiają na...
W dzisiejszych czasach jak po grudzie idzie
utrzymanie nieprzerwanej radości. Zdobycze technologiczne ostatnich dekad umożliwiają
nam przekazywanie negatywnych wiadomości w mgnieniu oka. Nawet jeśli wielokrotnie służą one również
jako środek przekazu optymistycznych i szlachetnych dokonań członków naszego
społeczeństwa, z jakiegoś powodu to te niekorzystne poczynania mają większy
wpływ na naszą subiektywną ocenę świata. Jako ludzie, mamy również wrodzoną
zdolność do przejaskrawiania własnych niepowodzeń, a otoczeni niebosiężnymi
oczekiwaniami społeczeństwa, gubimy świadomość tego, że życie toczy się ponad
tym wszystkim, co bezsensownie zajmuje nasze myśli każdego dnia. Złączywszy
wszystkie te ogniwa w jedną całość, częstokroć tkwimy we wszechogarniającej
beznadziei.
Wierzę w kreowanie własnej rzeczywistości i
pielęgnowanie radości, pomimo życiowych okoliczności. Naprawdę jesteśmy w
stanie stworzyć życie, którego pragniemy i cieszę się, że zrozumiałam tę
banalną prawdę już jakiś czas temu. Dzięki temu ośmieliłam się na kreowanie
swojego szczęśliwego biogramu w oparciu o własne warunki. Choć wciąż nieśmiało
odkrywam swoje szczęśliwe miejsce w rzeczywistości i jestem świadoma rozległości
tego procesu, już dziś chciałabym dzielić się tym, czego zdążyłam nauczyć się na
tej wspaniałej drodze.
Bardzo często zadajecie mi pytania o moją „pozytywność”,
ale ja nie do końca lubię wydźwięk tego słowa. Kojarzy mi się z przesadnym
entuzjazmem i zagłuszaniem nieco mniej radosnego położenia, które pojawia się w
życiu każdego człowieka. W moim życiu jest po prostu dużo uśmiechu i dobrej
energii, z której czerpię i daję czerpać innym. Ona trwa nieprzerwanie, gdzieś
ponad faktami i wydarzeniami, które wpływają na każdy dzień indywidualnie. Jak
ją znalazłam? Chodźcie, pokażę Wam!
Poniżej opracowałam kilka fundamentalnych
reguł, którymi staram się kierować każdego dnia. Stanowią one moją dzienną
praktykę od niemal dwóch lat, umożliwiając mi pracę nad własnym charakterem i
pesymistycznym postrzeganiem świata. Mam nadzieję, że przydadzą się także
Tobie!
Codzienne praktykowanie
wdzięczności
Praktyka wdzięczności jest jednym z najbardziej
efektywnych ćwiczeń, które wprowadziłam do swojej codzienności. Z początku jego
banalność skutecznie mnie zniechęcała, ale w ostateczności zdecydowałam się na
pierwszą próbę. Szczerze mówiąc, pierwsze dni nie przyniosły zbyt wielkiej
zmiany w kwestii postrzegania codzienności. Zmiany zaczęłam zauważać dopiero po
pewnym czasie, kiedy kontynuowana praktyka zamieniła się w nawyk. Jestem
przekonana, że wdzięczność ma sens tylko wtedy, gdy działa w naszym sercu i
umyśle nieustannie. Nie da się jej wymusić, ani udawać. Wdzięczność jest
wdzięcznością tylko wtedy, jeśli jest szczera. Inaczej nie przynosi żadnych
efektów.
Dlatego pierwsze chwile trwania w tej praktyce
mogą wydawać się niedorzeczne i bezsensowne, choć to właśnie dzięki nim
jesteśmy w stanie przyzwyczaić nasz umysł do permanentnego zwracania uwagi na codzienne
dobrodziejstwa. Kiedy podświadomie zaczniemy traktować tę czynność jako część
naszej codzienności, będziemy powracać do niej w sposób naturalny wiele razy w
ciągu dnia.
Żeby jednak osiągnąć zadowalające efekty,
musimy wyzbyć się sceptycyzmu, który skutecznie uniemożliwia szczere podejście
do tego tematu i wyzwolenie w sobie prawdziwego uczucia wdzięczności.
Jak to zrobić?
Zaczęłabym od zwykłych, krótkich list rzeczy,
za które jesteście wdzięczni każdego dnia. Możecie je spisać lub wypowiedzieć w
myślach każdego poranka. Stopniowo możecie dodawać do swojej praktyki także
wieczorne listy wdzięczności. Jestem pewna, że jeśli szczerze wykonacie to
zadanie, wdzięczność zacznie stawać się nawykiem i przypominać o sobie w
przypadkowych częściach dnia, pozwalając Wam dostrzec więcej, niż widzieliście
wcześniej. Ja lubię również dodawać do mojej praktyki listy wdzięczności
podczas samotnych spacerów oraz krótkie dziękczynienie w myślach przed
zjedzonym posiłkiem.
Kultywowanie tego zwyczaju zmieniło moją
codzienność w diametralny sposób i nauczyło mnie doceniać wszystko, czego doświadczam
w swoim życiu – zarówno dobre, jak i złe strony mojej codzienności, które w
równym stopniu kształtują moją osobowość. Jakkolwiek wyświechtanie brzmi ten
slogan, wdzięczność naprawdę zmienia życie.
Wdzięczność otwiera pełnię życia. Sprawia, że to, co mamy, wystarcza. Zamienia opór w akceptację, chaos w porządek, konfuzję w klarowność. Może zamienić posiłek w ucztę, mieszkanie w dom, obcego w przyjaciela. Wdzięczność nadaje sens przeszłości, przynosi pokój dzisiaj i tworzy wizję jutra - Melody Beattie
Narzekaniu wstęp wzbroniony
Narzekanie natomiast jest nawykiem, którego
każdy powinien unikać jak ognia. Przedstawia nam przejaskrawiony, pesymistyczny
obraz rzeczywistości, pogłębiając rozdrażnienie i poczucie, że nic nie idzie po
naszej myśli. Ponadto stawia nas przed krzywym wyobrażeniem o rzeczywistości, w
której nic nie da się już zmienić na lepsze, powodując naszą bierność w
kwestiach, które powinniśmy zmieniać wspólnymi siłami.
Bardzo długo zmagałam się z tym punktem,
dlatego, że w przeszłości naprawdę intensywnie narzekałam (do tego stopnia, że
zaczęto zwracać mi na to uwagę). To nigdy nie niesie za sobą nic dobrego, jest
przyczyną przesadnego użalania się nad sobą, krytycyzmu i zniechęca innych
ludzi do przebywania w naszym towarzystwie. Żadna szczęśliwa osoba nie lubi
towarzystwa osób wciąż lamentujących nad własnym losem. Wiem to z autopsji –
zarówno osoby, która rozdrażniała innych swoim narzekaniem, jak i osoby
nienarzekającej, którą jestem dziś. Będąc po drugiej stronie muru, dziś
naprawdę ciężko mi znieść towarzystwo osób marudnych i narzekających. To bardzo
pejorartywna cecha charakteru.
Jak to zrobić?
Przede wszystkim – po porostu przestać narzekać.
Jeśli trzeba, ugryźć się w język i po prostu powstrzymać się przed mówieniem
ponurych, pesymistycznych rzeczy. Solidną pomocą w tej kwestii może być również
wcześniej przeze mnie opisana praktyka wdzięczności. Ponadto, w związku z tym,
że osoby, w których otoczeniu przebywamy najczęściej, mają na naszą osobowość
bardzo duży wpływ, powinniśmy zważać na intensywność tej cechy wśród osób bliskich
i w miarę możliwości, starać się przebywać w towarzystwie osób narzekających
jak najmniej. Jeśli jednak u osób nam najbliższych cecha ta jest bardzo
aktywna, nie bójmy się zwrócić im uwagi. Jeśli jednak sami nie będą chcieli
podjąć pracy nad tą cechą, możemy poprosić, by w naszym towarzystwie
powstrzymywali się od tego typu zachowania.
Często tylko krytykujemy, zapominając, że stanowimy część świata, na który narzekamy (...) To tak, jakbyśmy stali przed czarnym murem i skarżyli się, że taki ponury, jednocześnie trzymając w dłoniach pędzel i puszkę białej farby. Nie wystarczy jej na pomalowanie całej powierzchni, ale możemy pomalować choćby część. I jeśli każdy zdobędzie się na taki wysiłek, mur w końcu zostanie pomalowany w całości. - Jaume Sanllorente
Akceptuj wszystkie uczucia i
słabości
Praca nad dostrzeganiem dobrodziejstw każdego
dnia i powstrzymywanie się od narzekania, nie jest jednak równoznaczne z
odrzuceniem „negatywnych” uczuć i emocji. Błędem, który bardzo długo
popełniałam, był brak akceptacji dla uczuć i emocji spoza ich pozytywnej gamy.
Dziś wiem, że akceptacja własnych emocji, odczuć i słabości jest fundamentem dla życia w zgodzie w samym sobą.
Życie jest szaloną przygodą, która czasem niesie
za sobą również dużo cierpienia, lęku i zmagań. Odrzucanie uczucia smutku,
złości, lęku i wymaganie od siebie nieustannego uśmiechu jest po prostu
niemożliwe i niezdrowe. Powinniśmy pozwolić sobie na godne i świadome przeżywanie
własnych uczuć. Obecność smutku wcale nie musi być równoznaczna z brakiem
radości. Wierzę i czuję, że nawet przy udziale niesprzyjających okoliczności,
człowiek może cieszyć się z życia i tego, co nadal posiada. Jednakże, by
osiągnąć ten stan, nie możemy potępiać siebie za odczuwanie zwykłych, ludzkich
uczuć, które nie zawsze są tymi pozytywnymi.
Ta sama kwestia dotyczy słabości. Każdy z nas je
posiada, a mimo to nieustannie próbujemy się ich zaprzeć. Jestem zwolenniczką
ciągłej pracy nad sobą, nad swoim charakterem i zachowaniem, dbania o to, by
nasze słabości nie wyrządzały krzywdy ani nam, ani innym ludziom. Uważam
jednak, że efektywna praca nad sobą może nastąpić dopiero wtedy, gdy ośmielimy
się zaakceptować możliwość występowania pewnych braków i słabości w naszej
osobowości. Jeśli zaakceptujemy ich obecność, będziemy mogli je poznać i
odpowiednio nad nimi pracować.
Jak to zrobić?
Postarajmy się mieć dla siebie dużo miłości i
uważności. Pozwólmy sobie na przeżywanie wszelkich emocji, uważając jednak, by
nie dać się im skonsumować. Rozważajmy nad istotą swoich emocji, odczuć, badajmy
ich pochodzenie i to, co za sobą niosą. Wgłębiając się w nie, jesteśmy w stanie
odnaleźć właściwe rozwiązanie. Dla przykładu – poczucie winy może pokazać Ci,
że żyjesz według oczekiwań pewnej kategorii osób i potencjalnie możesz posiadać
w swoim otoczeniu toksycznych ludzi, wyzwalających w Tobie takie odczucia; zazdrość
może pokazać Ci, że niewystarczająco wierzysz w siebie i negatywnie oceniasz
ludzi, myśląc, że nie stać Cię na to samo, czego oni dokonują, bądź posiadają;
zawziętość lub rozgoryczenie mogą wskazać na wciąż żywioną urazę do siebie lub
kogoś innego.
Zaakceptuj również obecność swoich słabości. Miej
dla siebie dużo wybaczenia i dawaj sobie szansę każdego, nowego dnia. Nie
musisz się zgadzać na to, by konkretne słabości były w twoim życiu obecne przez
cały czas, ale powinieneś zdawać sobie sprawę, że nie musisz i nie dasz rady
być kimś idealnym. Jako ludzie jesteśmy podatni na różnego rodzaju słabości,
uzależnienia, powtarzające się błędy. Czasem akceptacja ich obecności może być
motywacją do ich zmiany. Nie bójmy się także prosić o pomoc, jeśli z własnymi
słabościami nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami.
Moc bowiem w słabości się doskonali – 2 Kor 12:9
***
Ci z nas, którym udało się wydostać z ciemności i zobaczyć świat rozciągający się poza nią, powinni o tym opowiedzieć. Z naszego punktu widzenia każdy dzień życia wydaje się prawdziwym cudem. Czy nastąpiła u mnie remisja? Kto wie? Przebudziłam się do życia i nie zamierzam znów zasypiać. Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to samo. Zrobiłabym wszystko co w mojej mocy, żeby wycisnąć z mojego ciała więcej życia. O życie warto walczyć – Regina Brett
***
Kochani! Wielu z Was oczekiwało tego artykułu, ale nie spodziewałam się, że
jego objętość będzie aż tak potężna. Nie potrafię nie przykładać się do
projektów, w które wkładam serce, dlatego nie będę redagować i skracać tego
tekstu. Miałam jednak w zamyśle podzielenie się jeszcze kilkoma „zasadami”,
więc jeśli tylko będziecie zainteresowani tą tematyką, dajcie mi znać, a pojawi
się część druga! :)
Niezależnie od tego, jak wiele osób to przeczyta, mam nadzieję, że pomoże
choć jednej. Jeśli tak się stanie, było warto, a ja będę najszczęśliwsza na
świecie!
Ściskam Was mocno!