ameryka
podróże
stany zjednoczone
usa
washington
washington dc
waszyngton
Washington, D.C.
20:25
Każdy w swoim życiu
musi przeżyć chociaż jeden fatalny dzień. Taki, w którym wszystko idzie źle, a
Wy czujecie, że lada moment opuścicie ten świat, porażeni piorunem, który ześlą
na Was niebiosa. Nie mieliście jeszcze takiego? Gwarantuję, że
wszystko przed Wami. Ja mój przeżyłam w Waszyngtonie i to właśnie tam Was dziś
zabiorę!
Ja i mój organizm
średnio się dogadujemy, jeśli o terminy i wyczucie czasu chodzi. Ja swoje, on swoje. Ja chcę chorować, on ani
się zakatarzy. Chcę zwiedzać świat, on woli zafundować mi nieznośną gorączkę i
katastrofalny ból gardła – tak po krótce malował się mój stan zdrowotny podczas
pobytu w stolicy USA. I chyba tylko
dzięki mojej determinacji do zwiedzania i upartości nie położyłam się pod
drzewem, czekając na bolesną śmierć.
Zanotujcie to sobie
tłustym drukiem – nigdy w życiu nie
jedźcie do Waszyngtonu w środku lata. Chyba, że chcecie wiedzieć jak czują się
spacerujący po australijskich pustyniach Aborygeni. Waszyngton w lecie to ognie
piekielne, brak tlenu, a ludzie wyglądają i zachowują się jak skwierczący na
patelni bekon. Ja oczywiście nie uwzględniłam tego szalenie ważnego aspektu i pierwszy
raz czułam, jakbym topiła się niczym kostka lodu. Nie pozwoliłam jednak by
jakiś szalejący klimat pokrzyżował mi plany i popędziłam zwiedzać to cudo!
Dystrykt Kolumbii
(czyli formalna nazwa Waszyngtonu) jest przepięknym miejscem. Czystym, zadbanym
i zielonym (co odróżnia go od wielu amerykańskich miast). Od razu widać, że
ktoś mocno postarał się, by amerykanie mieli czym pochwalić się na arenie
międzynarodowej. Ich stolica robi ogromne wrażenie!
Pierwszym i
kompletnie obowiązkowym punktem każdego turysty powinien być Pomnik Waszyngtona,
czyli biały obelisk na cześć prezydentury George’a Washingtona. Pomnik otoczony
jest masą amerykańskich flag (pierwsze zdjęcie) i był kiedyś najwyższą budowlą
na świecie (ale potem Gustave Eiffel postanowił pobudować „żelazną damę” i całą
świetność szlag trafił). Na sam szczyt budowli można nawet wjechać, ale kolejki
są tak kolosalne, że nieliczni odważają się na ten krok.
Widoki spod pomnika są jednak
zjawiskowe!
Najpiękniejszy jednak
jest chyba Kapitol Stanów Zjednoczonych, czyli siedziba Kongresu i kolejny z
obowiązkowych punktów turystycznych! Kapitol jest neoklasyczną budowlą, która w
towarzystwie światła słonecznego i swego wodnego odbicia wygląda jak wyjęta z
pocztówki!
Widoki z Kapitolu
są jeszcze piękniejsze :)
Gorąc doskwierał
nam straszliwie, więc po raz kolejny okazało się, że klimatyzacja potrafi być
ostatnią deską ratunku. Udałyśmy się więc do National Gallery of Art i choć
czas nas gonił, udało nam się przebiec przez całe muzeum. Jest tak zasobne w
eksponaty, że korytarze stały się prawdziwym labiryntem, w którym bardzo łatwo
się zgubić. Czasem można jednak znaleźć takie cuda…
Galeria Sztuki jest
naprawdę spektakularna i choć to jedyne muzeum, które udało mi się w
Waszyngtonie odwiedzić, myślę, że cała reszta jest porównywalnie niesamowita.
Ja niestety nie miałam okazji się przekonać, bo w stolicy Stanów byłam zaledwie
jeden dzień, ale zamierzam kiedyś nadrobić zaległości! Najlepiej wiosną, gdy
temperatura już trochę spadnie, a miasto zarumieni się od różowych kwiatów drzew
wiśniowych :)
No więc mamy
piekielny upał i mnie umierającą na ból gardła. Zdarzają się też momenty
halucynacji, bo przecież czym byłoby zwiedzanie bez monstrualnej gorączki? Zapytacie
– czy może być jeszcze gorzej? Oczywiście! Przecież pojechałam tam głównie po
to by pomachać Obamie zza bramy i opowiedzieć mu kilka dobrych żartów, które
słyszałam na jego temat – Biały Dom był więc obowiązkiem. Pech chciał, że
akurat w jeden jedyny dzień mojego życia, w którym udało mi się odwiedzić
stolicę ukochanego państwa, rozpętała się wielka afera, której przyczyna do tej
pory jest mi nieznana. Nic nie mogłam jednak poradzić na szalejącą wokół
policję, jeżdżącą na sygnale i odpychającą turystów w kierunku jak najdalszym
od Białego Domu. Ulice zamknięto, wszyscy dostali kategoryczny zakaz zbliżania
się (rozważałam nawet jakieś szalone manewry, ale kiedy przypomniałam sobie o
broni i paralizatorach zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco i pokornie
stanęłam w oddali). Tak więc kultową rezydencję Obamy oglądałam z odległości
tak dużej, że obraz niemal mi się rozmazywał (tak, nadal twierdzę, że nie
potrzebuję okularów; tak, wiem, że nie mam racji), ale dzięki Bogu za zoom w
aparacie! To jedyne, co udało mi się uwiecznić.
A teraz coś, co
każdy fan „Nocy w Muzeum” powinien kojarzyć – czyli wielki pomnik prezydenta Abrahama
Lincolna. Do mnie, jak na złość, nie chciał przemówić, ale dam sobie rękę uciąć,
że puścił do mnie oczko! Pomnik jest oblegany przez cały dzień. Przed mauzoleum
zawsze czekają na swoją kolej tłumy
turystów, stojących w kolejce po zdjęcie z Lincolnem.
Poza tym, po
Waszyngtonie po prostu warto pospacerować z przewodnikiem w dłoni. W okolicy
roi się od parków i pomników ważnych osobistości oraz tych upamiętniających
ofiary wojen lub poległych weteranów.
„Wolność nie jest
za darmo” – ten pomnik zapadł mi najbardziej w pamięci. I pozostawię to bez
słowa, bo wciąż nie mogę wyrazić tego, co zbiera mi się w głowie, gdy widzę ten
zwrot. Utkwił mi w pamięci i codziennie przypomina, żebym nie brała własnej
wolności za coś pewnego i oczywistego, bo ktoś kiedyś oddał za nią swoje życie.
No i tylko
zobaczcie jak poważnie się zrobiło! Zostawię Was więc z chwilą refleksji i tymi
nieziemskimi widokami :)
62 komentarze
Troszkę duży ten obelisk. Napiszę nawet, że przeogromny (czerwona linia się nie pojawia, więc takie wyrażenie istnieje). Aż przypomniała mi się wrocławska iglica, choć pewnie jest sporo niższa :)
OdpowiedzUsuńMoże odrobinę wyższy... Choć, szczerze mówiąc, nie pamiętam tej iglicy wrocławskiej. A byłam tam tak niedawno!
UsuńWolność nie jest za darmo... Mysle, ze pomimo całej zawiści ;))), w moim zgniłym serduszku i nieustannego kompleksu prowincjusza, ktory patrzy na Stany, jak dzieciak z nosem przyklejonym do szyby, teraz z duma moge powiedziec - wiemy! My przede wszystkim. Ale rusza... Nie da sie inaczej!
OdpowiedzUsuńWidze moja Droga, ze nie tylko mi dzis patetycznie (u mnie na blogu Herbert - czyli grubo). A poza tym - wspaniałe sie ogłada, jeszxze wspaniałej czyta- i rozumiem...tez bym pojechała na taka wycieczkę nawet ... no nie wiem... W ataku ślepej kiszki :)?
Dokładnie o tym samym myślę - my akurat walkę o wolność rozumiemy jak nikt. I gdy tak codziennie jadę przez Warszawę i sobie myślę, że ktoś kiedyś umarł, żeby z tego zrównanego z ziemią miasta coś jeszcze zostało... to serduszko jakoś się wdzięcznością napełnia :)
UsuńDeterminacja do zwiedzania potrafi zdziałać cuda!
powiem Ci że ja też się ze swoim organizmem nie dogaduję ;) piękne zdjecia, z postu na post coraz bardziej zazdroszczę Ci że byłaś tam i widziałaś wszystko na własne oczy ;) http://creamshine.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością, aż zawrzemy jakąś ugodę, bo wykończymy się nawzajem :P Dziękuję! :)
Usuńprzepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
mylife-tasia.blogspot.com
Przepiękne zdjęcia, kiedyś na pewno się tam wybiorę ;)
OdpowiedzUsuńZnam ten stan, mój organizm działa jak chce.
OdpowiedzUsuńWidoki piękne, zazdroszczę :)
Warszawa to miasto dużych możliwości ale i zagrożeń, cieszę się że znam już kilka wspaniałych osób z tego miasta, mimo że jeszcze tam nie byłam ;)
OdpowiedzUsuńAle piękne zdjęcia *-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
♡ ✿ JULIA BLOG – NOWY POST KLIK ✿ ♡
Stolica USA byłą dla mnie zawsze takim oziębłym oraz tajemniczym miastem, chyba przez to architekturę i liczne teorie spiskowe, na temat tego miasta. Jednym słowem prawdziwa megalomania, amerykanie mimo swojej młodej historii mają czym się pochwalić - piękne architektoniczne dzieła. I te refleksyjne słowa „Wolność nie jest za darmo” pokazują że świat walcząc o nią zmuszony jest poświęcać pewne wartości na rzecz wolności.
OdpowiedzUsuńSame państwo amerykańskie jest dla mnie symbolem wolności.
Rzeczywiście, w zasadzie przedstawia się ją w mediach raczej ozięble, ale na żywo miło zaskakuje :)
UsuńNawet po części taką oazą dla wszystkich, którzy poszukują "lepszego jutra" :)
;)
UsuńGdybym była już w Stanach wolałabym czas poświęcić na zwiedzanie Nowego Jorku :) Waszyngton jakoś tak mnie do siebie nie przyciąga. Ale zawsze myślałam, że jest klimat chłodniejszy, nie miałam pojęcia, że tam mają tak gorące lata :)
OdpowiedzUsuńRelacje z Nowego Jorku też będą! :)
UsuńJak tam pięknie, naprawdę podziwiam Cię za determinację, bo pewnie ja położyłabym się pod drzewem i czekała na śmierć tak jak powiedziałaś, bardzo mi się podoba pierwsze zdjęcia, lecz miejsce jak najbardziej magiczne ! ;3
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG, zapraszam gorąco! ♡
Jak już człowiek jest na miejscu to szkoda mu marnować czasu na chorowanie! :)
UsuńJakoś mnie nie ciągnie w to miejsce :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, każdy ma swoje upodobania :)
UsuńZapamiętam, aby nie lecieć do tego miasta w lecie, chociaż nie miałam pojęcie, że jest tam taki skwar! Śliczne zdjęcia, Washington to niesamowicie piękne miejsce na Ziemi :)
OdpowiedzUsuńhttp://larysa-de-villiers.blogspot.com [klik]
Mnie też to bardzo zdziwiło :) Dziękuję!
UsuńSkorzystam z twojej rady. Wiesz myślę,że Lincoln nie przemówił,bo zabrakło mu śliny w ustach przez ten upał ;)
OdpowiedzUsuńHahaha, bardzo możliwe! :)
UsuńEch, choroby znosiłoby się o wiele lepiej, gdyby nie pojawiały się one w najmniej odpowiednich momentach... Szkoda trochę spotkania z Obamą, ale cóż- jego strata! Facet przegapił jedyną w życiu okazję usłyszenia paru świetnych żartów na swój temat. Grunt, że przynajmniej z Lincolnem udało Ci się zaprzyjaźnić :D A co do tego cytatu... Jest tak prosty w brzmieniu i tak głęboki w znaczeniu, że to aż ujmujące! I do tego raczej nie są to słowa, które można drukować na koszulkach. Wydaje mi się, że nie miałyby już aż tak mocnego znaczenia, gdyby pomnik stał w innym państwie. To zdanie jest w pewien sposób nieodłącznie związane ze Stanami i trafnie podsumowuje całą ich historię. Niesamowite.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sio
filizanki.blogspot.com
Niech żałuje, bo znam kilka naprawdę dobrych, a że słynie z niesamowitego dystansu do własnej osoby, mogłabym go nimi rozbawić :P
UsuńMyślę, że pomnik u nas by się sprawdził... Ale inne kraje rzeczywiście nie mają aż tak bogatej historii :)
To jest chyba nawet slogan amerykańskiej armii :)
Dlaczego dopiero teraz natrafiłam na tego bloga? Ok, już już tutaj zostaję i czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńJak mi miło! Zapraszam ponownie :)
Usuńchce się tam być i zostać ach i och :)
OdpowiedzUsuńKurcze, Waszyngton nigdy nie kojarzył mi się z tak ciepłym miastem ;)
OdpowiedzUsuńWidoki faktycznie nieziemskie, ciekawe co się to stało w Białym Domu. Zazdroszczę ci wytrwałości haha :D
Nie myślisz żeby nawiązać współpracę z jakimś magazynem? Robisz piękne zdjęcia!
Napis faktycznie daje do myślenia :)
Zapraszam! zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
Ja? Współpraca z magazynem? A któż to by chciał z takim laikiem pracować? Oczywiście bardzo chętnie, ale gdzież mi tam do pracy w magazynie! :)
UsuńFajnie byłoby zobaczyć to wszystko na żywo :)
OdpowiedzUsuńBlogi podróżnicze wyzwalają we mnie chęć podróżowania w opisywane miejsca praktycznie za każdym razem. Świetnie opisałaś stolicę Stanów i świetne zdjęcia. Zdjęcie Białego Domu wcale nie jest takie złe. Ma swój urok i mi się podoba :) A pomnik Lincolna wygląda, jakby był zrobiony w programie 3D.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej sięzakochuję w tym kraju. Nie sądziłem, że pomniki będa mi się tak podobać, zwłaszcza na samych zdjęciach. Te ostatnie chciałbym w ogródku :D
Dziękuję! :)
UsuńNie sądzisz, że za duże na ogródek, haha? I dosyć katastroficzne - pomnik Weteranów z Wietnamu, dosyć dramatyczny motyw jak na ogródek :P
Zazdroszczę Ci bardzo tego wyjazdu <3 Sama chętnie bym się teraz spakowała i tam była :D
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://idezrobicbudyn.blogspot.com/
Ja również z chęcią bym się spakowała i uciekła trochę od tego wiosennego deszczu :P
UsuńTe wszystkie widoki są magiczne :):)
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności Stany kojarzą mi się oczywiście z Nowym Jorkiem, więc bardzo fajnie, że zaczęłaś od innych miejsc, spokojnie można by z Tobą układać plan podróży :) A stan, który opisałaś znam doskonale z własnego doświadczenia, bo nie wiem jak to się dzieje, ale mój organizm chyba nie lubi podróżować, bo zazwyczaj na kilka dni przed wyjazdem łapie mnie jakieś wstrętne zwalające z nóg przeziębienie. Ale co to dla nas! Szkoda stracić nawet jeden dzień wyjazdu! ;)
OdpowiedzUsuńStany są tak różnorodne, że warto zobaczyć wszystko - nawet to, co nie jest oblegane przez turystów :)
UsuńAle przepiękne zdjęcia, wow! A do tej Galerii Sztuki to z chęcią bym się wybrała :). Czekam zatem na relację z NY, bo to jedno z moich niezrealizowanych (jeszcze) marzeń!
OdpowiedzUsuńPowinna się pojawić jeszcze w tym miesiącu :)
UsuńA myślałam, że pomnik Lincoolna był tylko taki na potrzeby filmu :D Fajnie, że istnieje naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej prawdziwy i jak najbardziej ogromny :P
UsuńI natychmiast kojarzy mi się to wszystko z "House of cards" - być tam - marzenie!
OdpowiedzUsuńMi również! :)
UsuńDobra! Oszczędzam za wycieczkę do USA :)
OdpowiedzUsuńHaha, ja również oszczędzam na trzecią część :P
UsuńBardzo fajny blog :) Będę tu zaglądać !
OdpowiedzUsuńBoooże, ja chcę tam być też! :(
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości? Warto zobaczyć! :)
UsuńNooo trzeba przyznać, że Kapitol i te zielone ogrody robią mega wrażenie! z chęcią zobaczyłabym je na żywo, choć pewnie nigdy nie będzie mi dane :/ ale jeśli już, to po Twoim opisie ludzie smażących się jak bekon na petelni, będę z całą pewnością pamiętać, by nie wybierać się tam latem :) hehe
OdpowiedzUsuńKochana, czy mogłabym Cię prosić o kliknięcie w baner Sheinside, po prawej str. bloga oraz w linki w poście? z góry bardzo dziękuję i jeśli będę mogła odwdzięczyć się tym samym, to pisz :)
Miłego dnia :)
Daria
Nigdy nie mów nigdy! Ja nie wierzyłam, że ten wyjazd dojdzie do skutku, ale jednak udało mi się zobaczyć wszystko co pragnęłam :) Trzeba w siebie trochę uwierzyć!
Usuń
OdpowiedzUsuńKiedyś tam pojadę :)
Ale nie w lecie- dzięki za ostrzezenie :)
Polecam wiosnę, bo słyszałam, że jest przepięknie!
UsuńDziś to mnie gardło boli, więc czytając Twój wpis wczułam się w sytuację. :P
OdpowiedzUsuńMasz rację, Kapitol jest najpiękniejszy, chociaż obelisk też mi się podoba. :) Szkoda, że trafiłaś akurat na jakąś aferę, ale jak pech to na całego.
Prawda? Mi od zawsze przyświeca szczęście, haha. Ale przynajmniej nigdy nie zapomnę tego wyjazdu :P
UsuńNo i to się nazywa stolica! Ładne czyste miasto aż chce się zwiedzać: ) na Twoim miejscu też bym to chciała zobaczyć na własne oczy, choćbym miała łazić z gorączką i aparatem; )
OdpowiedzUsuńCzyste rzeczywiście - i to bardzo. Z przyjemnością się zwiedza :)
Usuńnie ma to chorować w upał! też mi się to zdarzyło, bardzo dziwne i niewdzięczne przeżycie :) relacja przednia, a mnie bardzo ciągnie w tamte strony.
OdpowiedzUsuńMi się to zdarza za każdym razem, jak zmieniam klimat. Przypadłość idealna na podróże!
Usuńkurcze, faktycznie na zdjęciach widać, że wszystko jest takie czyste, zadbane! :)
OdpowiedzUsuńUSA zna się tylko z filmów, a trzeba pokonać ocean, żeby się do nich dostać. Zadowolę się, póki co, samymi zdjęciami. Może kiedyś pojawi się szansa znalezienia się dokładnie tam, skąd pochodzą fotki. ;)
OdpowiedzUsuń