Całkowicie zmotywowana już drugim z kolei mailem, w którego treści dwie
cudowne osoby powiedziały mi, że w pewien sposób ofiarowałam im dawkę motywacji
i podniosłam na duchu, zmotywował mnie samą do napisania czegoś nowego.
Powodem spadku częstotliwości moich postów w ciągu kilku ostatnich miesięcy
jest mój powszechnie znany perfekcjonizm. Jeśli czytaliście kiedyś mój tekst
odnośnie tego tematu (klik), wiecie o co mi chodzi. Tak, tak, moi drodzy.
Kryzys odpowiedniego momentu znów nacisnął mi na odcisk. Znów czekałam, aż będę
mogła stwierdzić, że ułożyłam sobie w życiu wszystko tak, jak chciałam; że
wszystko już rozpracowałam i mogę wysłać w świat strumienie miłości i dobrych
rad. Cóż, nie oszukujmy się – porażka po całości.
Naprawdę nie chcę być osobą, która prezentuje swoje życie światu niczym
produkt idealny, pozbawiony wad, pełen kolorowych tęczy i błyszczących
jednorożców. Nie chcę być taką osobą. Świat jest pełen ludzi, których życie
wygląda idealnie na obrazku, ale nie niesie za sobą niczego poza kompleksami, w
które wpędza wszystkich obserwatorów. Nie chcę, żeby ludzie zazdrościli mi czegokolwiek. Nie
chcę, żeby ludzie znali mnie dzięki osobom, które spotkałam, ubraniom, które
noszę, rzeczom, które kupuję, miejscom, w których bywam. Pragnę, aby ludzie
znali moje serce. To wszystko. I
dlatego, całkiem masochistycznie, postanowiłam być okrutnie szczera.
Prawda jest jedna – nie rozpracowałam życia nawet w najmniejszej jego
części. A lata, w których powinnam to robić, spędzam na martwieniu się tym, że
już dawno powinnam wszystko rozpracować. Kiedyś przeczytałam, że najgorsze co
można zrobić podczas swojej dwudziestki to myśleć, że powinno się mieć już
ułożone całe życie. No wiecie… ale żeby od razu tak boleśnie i bezpośrednio
wyłożyć mi największy błąd, który nieustannie powielam? Auć, moja duma!
Ale widzę, że to nie jest jednostkowy problem, który doskwiera tylko mojej
osobie. Obserwuję i widzę, że ludzie wokół mnie nakładają na siebie tę potworną
presję, która każe im stawać się coraz lepszymi w każdej dziedzinie życia.
Widzę, rozmawiam i rozumiem – wszyscy wciąż jesteśmy nieusatysfakcjonowani.
Miało być tak pięknie! Był plan, były chęci, była duża dawka energii… a potem
pojawiło się życie i znów coś nie poszło tak, jak powinno. Więc lepiej się
poddać, prawda? Zaplanujmy coś nowego, tym razem lepiej! Przeczytajmy kilka motywacyjnych
książek, obejrzyjmy wykład Grzesiaka i przeczesując YouTube’a w poszukiwaniu
nowej energii, zacznijmy wszystko od nowa! Nowy plan, un, deux, trois! Ale zaraz, zaraz… Co znowu poszło nie tak?
John Lennon ujął kiedyś życie prosto i prawdziwie – jest ono tym, co dzieje
się z Tobą, gdy jesteś zajęty snuciem innych planów. I tu, moi przyjaciele,
pies pogrzebany. Aż chcę się krzyczeć - ludzie, kurka wodna, mamy ogromny
problem! Mamy nieprzyjemność żyć w czasach zdominowanych przez mass media. Co
gorsza, my się tymi mediami staliśmy! Codziennie ukazujemy nasze życie obcym
osobom, poprzez wszystkie społecznościowe portale, na których utworzyliśmy
swoje profile i oto tworzymy nasze CV dla całego świata. Pokazujemy to, co
chcemy – tworzymy najlepszy obraz, na jaki nas stać. Ale sami również jesteśmy
obserwatorami cudzych poczynań w tym samym kierunku. Chcemy rzeczy, które mają
inni, bo wydaje nam się, że przedstawiony obrazek to czysta bajka, do której
ciemna strona mocy nigdy nie zagląda. I wciąż planujemy, że będziemy chudsi,
bardziej wysportowani, że nasze licealne i studenckie lata powinny być
najlepsze, że wybierzemy się w te wszystkie miejsca, które inni odwiedzają, że
my też musimy robić to, co wszyscy inni i mieć pragnienia, jak wszyscy inni. I
wszyscy, mam takie wrażenie, podświadomie dążymy do tego, co jest nam
przedstawiane jako wzór na urozmaicone i pełne wrażeń życie. I wszyscy jesteśmy
sfrustrowani, bo wciąż nie jesteśmy tak dobrzy, jak inni. Bo wciąż coś trzeba
zmienić. Bo, pomimo wszelkich prób, to wciąż nie TO. I wciąż planujemy
osiąganie tych wszystkich wyznaczonych sobie celów, nie zwracając uwagi na
najcenniejszy dar, jaki posiadamy – nasze własne, indywidualne, inne od każdego
innego życie. A czy kiedykolwiek,
chociaż raz w swoim życiu, zastanawiałeś się, że może – tak czysto
hipotetycznie – to, czego dziś pragnie świat to nie koniecznie to, czego tak
naprawdę pragniesz Ty?
Czasami obieramy sobie za wzór
jakąś postać lub grupę wyselekcjonowanych osób, które sprawiają wrażenie, jakby
całe życie przychodziło im absurdalnie łatwo i nie sprawiało żadnych problemów,
trwając w przekonaniu, że jeżeli my też tacy będziemy, szczęście zapuka do
drzwi. Jeśli mam być szczera, sama nie znam przypadku, w którym ktoś
powiedziałby, że życie życiem kogoś innego przyniosło nieograniczone pokłady
szczęścia. To jest absolutnie nielogiczne. Człowiek może być szczęśliwy tylko dopóty,
dopóki jest sobą.
Tak więc, z myślami odsianymi z
frustracji i wzorców całego świata, zachęcam nas (siebie szczególnie), abyśmy w
końcu zaczęli prowadzić życie, którego szczerze pragniemy. Zapytajmy się siebie
o podstawowe rzeczy , oczekując szczerej i klarownej odpowiedzi. No dobrze, to
może zająć trochę naszego czasu. Ale czy nie warto? Że co… że już? Ano!
Co tak naprawdę się dla nas liczy? Co wywołuje ten autentyczny, szczery
uśmiech na naszej twarzy? Czyje względy mamy na uwadze? Czy liczy się dla nas
uznanie obcych osób, czy grona najbliższych przyjaciół i rodziny? Pragniemy sławy, czy czujemy, że jej ogrom nas
przytłoczy? Jakie dokładnie są nasze marzenia? I co sprawi, że jeśli cały świat
wywróci się do góry nogami, wciąż będziemy mieli powód, dla którego warto żyć?
A gdy już skończymy odkrywać siebie na nowo, moi przyjaciele, wokół tej
odpowiedzi zorganizujmy całe swoje życie. Ponieważ, jeśli z całą szczerością
odpowiedzieliśmy na wszystkie te pytania, właśnie dostaliśmy własną,
najbardziej szczegółową mapę do szczęścia. Bez względu na to, jaka odpowiedź
padła z Waszych ust, nie będzie zła. Nie ma nic złego w pragnieniu sławy,
własnego biznesu, dalekich podróży, ale nie ma też nic złego w pragnieniu
spokojnego życia, drewnianego domku na wsi, gromadki dzieci i własnej maszyny
do szycia. Jeśli to rzeczywiście coś, czego Ty, dokładnie Ty pragniesz,
odpowiedź zawsze będzie strzałem w dziesiątkę. I nawet jeśli do osiągnięcia
Twoich planów dzieli Cię w tym momencie dystans szerokości Drogi Mlecznej, masz
przy sobie największy dar – odpowiedź, której niektórzy ludzie szukają przez
całe życie.
Nie obiecuję drogi na skróty do życia, jakiego pragniemy i sama się jej nie
spodziewam. Życie to życie. Czasem daje w kość, czasem układa się zadziwiająco
dobrze. Czasem jest tym, czego oczekujemy, czasem każe nam uzbroić się w
cierpliwość i przeczekać burzę, żeby zobaczyć tęczę (tak, tę potwornie
kolorową, ze wszystkimi błyszczącymi jednorożcami). Ale kiedyś to rozpracujemy.
Kiedyś w końcu poczujemy, że życie jest tym, czym powinno być. Po prostu nie wierzmy w to, że czyjeś plany są
naszymi własnymi pragnieniami.
Najszczęśliwsi są Ci, którzy zdecydowali się poświęcić życie wszystkiemu
temu, w co wierzą i miłują z całego serca. I pierwszy raz w swoim życiu jestem
przekonana, że mam rację.
Macie moje serce
jak na talerzu. I mimo, iż pisanie o moich lękach i nadziejach napawa mnie
niemałym strachem, czuję, że to właściwe. A jeśli pomoże to choć jednej osobie
odkryć chociaż skrawek tego, kim naprawdę jest, to moja robota skończona. I
było warto.
33 komentarze
Posty pisane prosto z serca są zdecydowanie najlepsze. Myślę, że bardzo ładnie i zgrabnie ujęłaś wszystko w słowa. Największy problem jest właśnie w tym, że tak ciężko znaleźć odpowiedź na pytanie, co nas uszczęśliwia. Zwłaszcza tą właściwą odpowiedź. Myślę, że to jest przyczyna, przez którą tak błądzimy. Próbujemy odpowiadać na to pytanie każdego dnia, co nieco sugerując się, co dzieje się w życiu innych ludzi, podglądając ich profile z uśmiechniętymi twarzami. Czasami tracimy w tym wszystkim siebie, bo ok, schudniemy te 5 kg, dostaniemy trochę więcej lajków i złapiemy się za głowę - bo żadna z tych rzeczy nie zbliży nas do sedna. Czasem myślę i wydaję mi się, że najszczęśliwa w swoim życiu byłam wtedy, kiedy przestałam się starać,przestałam każdego dnia wyznaczać sobie milion celów do spełnienia. Dlaczego? Bo może zniknęła presja, zniknęła frustracja, bo znów coś się nie udało, zniknął trud dążenia do czegoś na przekór mnie samej. Po prostu żyłam każdym dniem i kładłam się spać z uśmiechem, bo go przeżyłam. Uczyłam się żyć sama ze sobą i lubić siebie. Nasz problem jest taki, że za dużo chcemy, a powinniśmy chcieć tylko jednego - żyć i docenić to, że mamy taką szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :*
Zdecydowanie jedną z najgorszych kwestii w tym całym odnajdowaniu siebie jest właśnie fakt, że ciężko siebie winić za to niezdecydowanie. Tak wiele czynników oddziałuje na nasz życie każdego dnia, że ciężko się tak naprawdę połapać w tym, co sami myślimy. Sama często mam z tym problem, żeby stwierdzić, czy to coś, czego ja chcę, czy może po prostu czuję, że powinnam to coś mieć/tym kimś się stać, bo z pozoru wygląda to jak jedna wielka sielanka. Ale wierzę, że się da. Może zająć sporo czasu, ale na pewno się da :) Ja mam podobne odczucia do Ciebie. Może nie do końca byłam najszczęśliwsza, gdy nie wyznaczałam sobie celów, bo taka już moja natura, że uwielbiam robić wiele rzeczy i wszystko organizować, ale zdecydowanie miałam się najlepiej, gdy przestałam się przejmować tym, co ludzie o mnie myślą i zaczęłam robić to, na czym mi zależy, nie starając się udawać, że moje życie jest super poukładane i idealne :)
UsuńBuziaki! xx
Mogę wydrukować sobie tę notkę i wkleić do notatnika? :) jest wspaniała!!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak! To dla mnie ogromne wyróżnienie :)
UsuńBardzo mądrze napisałaś :D W ogóle uwielbiam czytać Twoje wpisy, bo widać, ze jesteś bardzo inteligentną osóbką, a co do samego wpisu, to zupełnie masz rację. Znam dziewczynę, której życie na pozór wygląda idealnie i pewnie 3/4 ludzi zazdrości jej takiego trybu. Modelka, piękna, bogata, mądra, co chwilę odwiedza inny zakątek świata, miliony zdjęć na instagramie, jeszcze więcej lików, dobre znajomości, ale to nie wszystko w życiu. Wiem, ze nie jest do końca szczęśliwa, bo każdy, kto sie z nią zadaje, ma jakiś interes. Nie ma czegoś takiego jak bezinteresowność i własnie osoby jej pokroju kreują to, jak ma wyglądać nasze życie, bo czlowiek siedzi w domu, ogląda te zdjęcia i mówi sobie: 'Też bym tak chciała. Moje życie byłoby cudowne', a prawdy w tym tyle co nic. Ja już sama się przekonałam, ze choćbym miała tyle co ona, to i tak nie byłabym szczęśliwa. Nie chciałabym być na miejscu żadnego innego człowieka, bo wiem, że jestem sobą i mam marzenia, które bardzo ciężko spełnić, ale są moje. Nie cenię 'dzisiejszego' podejścia, portali społecznościowych, przelotnych znajomości, bo chyba nie o to w zyciu chodzi. Są rzeczy ważne i ważniejsze, i tak jak napisałaś, trzeba odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Dążyć, dążyć i jeszcze raz dążyć, bo nikt za nas tego nie przeżyje. Czerpać przyjemność z drobnych rzeczy i cieszyć się życiem. Cenić tych, których kochamy i nigdy nie pozwolić im odejść, a tym którzy nas nie szanuję powiedzieć:'Do widzenia' :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam eateat :D
Dziękuję Ci kochana bardzo! :)
UsuńTo świetny przykład z życia na to, że nie wszystko jest tak kolorowe, na jakie wygląda. I że kiedy już się pozna drugą stronę medalu to w końcu zdaje się sobie sprawę, że nie chce się być na czyimś miejscu, bo to co nasze jest ukochane :)
Całusy! :*
Bardzo mądry post. Zgadzam się z Twoimi słowami :) Czasami ubolewam,że nasze życie jest tak bardzo zależne od mediów społecznościowych, a czasami to toleruję. Chociaż chyba potrzebny mi jakiś detoks od tego wszystkiego. Przeglądając Instagram naprawdę czasem wpędzam się w kompleksy, chociaż wiem że te małe kwadraciki to tylko skrawki czyjegoś życia, pokazane od jak najlepszej strony.
OdpowiedzUsuńA życia którego pragnę .. nadal nie potrafię dokładnie zdefiniować. Jestem w takim punkcie, że po prostu nie wiem czego chcę. Idę na studia, ale nie mam bladego pojęcia czy dobrze wybrałam kierunek. Mam mnóstwo obaw, a w środku jedno wielkie niezdecydowanie.
Pozdrawiam :)
PS A nowy wygląd bloga bardzo ładnie się prezentuje!
Ja uważam, że media to świetna sprawa, ale tylko dopóki ludzie biorą odpowiedzialność za swój przekaz :) To silna maszyna, które może zrobić wiele dobrego, ale także wiele złego :)
UsuńI dlatego właśnie napisałam, że to może zająć trochę czasu. Nie zawsze znamy odpowiedzi na wszystkie pytania, ale jeśli już utkną nam w głowie, w końcu rozwiązanie się znajdzie. Odpowiedzi przychodzą z doświadczeniem i próbami - czasami trzeba empirycznie doświadczyć pewnych rzeczy, żeby poznać, czy da to nam szczęście, czy też nie :)
Dziękuję! :)
Jesteś perfekcjonistką i perfekcyjnie to napisałaś. Przerobiłaś temat od A do Z i teraz nie ma wyjścia - trzeba zacząć żyć swoim życiem wokół tego swojego, wymarzonego, małego wszechświata. I szczerze? Wiem nie od dziś, że do szczęścia jest mi potrzebny B., gromadka dzieci i własna maszyna do szycia - jednak dziś mi o tym przypomniałaś, za co Ci dziękuję. Bo nie raz w tym życiu pędzimy nie wiadomo dokąd, w rzeczywistości oddalając się od tego, co mogłoby być dla nas źródłem ogromnego szczęścia.
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję! Jestem przeszczęśliwa, że na coś się dziś przydałam :) <3
UsuńZawsze się przydajesz ze swoimi wpisami. :)
UsuńPrzepiękne słowa!
OdpowiedzUsuńA do raz stworzonej mapy szczęścia warto wracać co jakiś czas, aktualizować i nie bać się że pragnienia mogą się zmieniać. Nie bać się zmieniać kierunku w którym się podąża.
A to akurat bardzo prawdziwe, aż żałuję, że zapomniałam o tym wspomnieć. Sama zauważyłam, że miałam ostatnio dość duży problem z zaakceptowaniem zmian w swoich pragnieniach. Wyznaczyłam sobie jakieś cele, ale zdałam sobie sprawę, że już mi na tym nie zależy. Gryzłam się, czy powinnam porzucić wszelkie prace z tym związane. I to właśnie warto sobie zanotować - człowiek jest zmienny, rzeczywistość nas kształtuje i w zależności od tego, zmieniają się również nasze pragnienia. I to absolutnie niezbędne by wciąż odświeżać sobie te pytania w głowie :)
UsuńDzięki za uzupełnienie moich myśli! :)
Ach. Parę razy dźgnęłaś mnie gdzieś tam w środku swoimi słowami. Bo mimo iż znacznie lepiej radzę sobie z życiem niż dwa-trzy lata temu, pozbyłam się presji perfekcjonizmu, który kiedyś spędzał mi sen z powiek i doprowadził do, hm, nazwijmy to, utraty półtora roku radosnego życia.
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest ogromną pułapką. I trzeba mieć świadomość niezwykle wyczuloną, by radzić sobie w dzisiejszym świecie. Kiedyś zwykłam mówić, że lepiej mają Ci, którzy nad swoją egzystencją się nie zastanawiają. Lepiej, bo łatwiej. Ale zrezygnowałam z tego twierdzenia, bo właśnie te rozmyślenia, nieudane próby, błędy zaowocowały również licznymi sukcesami, nowymi pokładami sił, porzuceniem niektórych lęków i obaw.
Z zazdrością miewam jeszcze czasem problemy. Przyznaję nieśmiało, że Tobie również bardzo zazdrościłam. Nie wiem, czy do końca była to zdrowa zazdrość. Dlatego cieszę się, że napisałaś to wszystko, bo w mojej głowie nie będzie już obrazu młodej, pięknej kobiety, która odbywa wspaniałe, wymarzone podróże, potrafi je organizować, ma towarzysza, przeżywa przygody, zbiera doświadczenia, ma super pokój, fajną pracę, zdrowo je i w ogóle jest świetna. Owszem, to wszystko zostanie, ale do mojej świadomości dotrze również fakt, że tak jak i ja miewasz problemy z tak zwanym ogarnięciem życia.
Dziękuję Ci ogromnie, że zdecydowałaś się napisać ten post.
Trzymaj się cieplutko! <3
Ja uważam, że w myśleniu nad swoim życiem i pragnieniu jego zmian nie ma nic złego tak długo, jak długo mamy umiar - drobne poprawki są mile widziane, wprowadzają trochę świeżości i nowej energii, ale generalne przemeblowanie robi się tylko w skrajnych przypadkach, gdy sytuacja tego wymaga.
UsuńCieszę się, że napisałaś mi swoje odczucia - właśnie tego obrazu chciałam uniknąć. I mimo, iż pochlebia mi to bardzo, nie jestem taka. Jestem absolutnie niezdarną osobą, która ma masę kompleksów, często panikuje i płacze przy każdej możliwej okazji. I naprawdę boi się wielu rzeczy. Kiedy planuje podróże nie śpię po nocach, bo jestem przesadnie ostrożna i wszystko muszę sprawdzić kilka razy, zanim cokolwiek postanowię. Mam towarzysza i wiem, że jestem szczęściarą, ale wciąż szukam w swoim życiu dobrych ludzi, bo nieustannie ktoś mnie zawodzi.Odbywam podróże tylko wtedy, gdy mam na nie pieniądze - to drogie hobby, więc wciąż czuję się nie do końca spełniona. Mam fajną pracę, ale boję się, że w końcu okaże się, że się do niej nie nadaję. Jem zdrowo, wtedy, kiedy umiem powstrzymać łakomstwo (ugh...). I wcale nie uważam, że jestem świetna, ale wciąż staram się doceniać siebie na tyle, na ile potrafię. I to jestem prawdziwa ja - mam nadzieję, że już więcej nie stworzę innego obrazu swojej osoby :)
Dziękuję za szczerość! Całusy! :) <3
O tak, to mi się podoba. Nie rozumiem dlaczego czasami tak trudno jest nam się na coś zdecydować, mimo że teoretycznie jest to dla nas na wyciągnięcie ręki - spełnienie naszego jakiegoś pragnienia. Trudno jest czasem oderwać się od tych zastygłych nas, trudno się wyrwać ze strefy komfortu, bo po prostu jest tam nam wygodnie, względnie dobrze, na coś pomarudzimy, ale tak ogólnie nie jest źle... Jednak, jak napisałaś, musimy wyjść, ogarnąć się i zacząć walczyć o swoje, o swoje największe szczęście, bo nic nie zastąpi tego uczucia, jak walka o swoje idealne, perfekcyjne życie! A wyjście poza naszą sferę komfortu, mimo że na początku przerażające, już po krótkim czasie okaże się czymś naprawdę wspaniałym. Aach, dobrze mi było to wszystko napisać, sama niedawno przechodziłam katusze, starając się wyjść w końcu z marazmu, w jaki wpadłam... z totalnego i ogromnego lenistwa. Chociaż powiem Ci szczerze, że w moim otoczeniu teraz brakuje ludzi, którzy mogliby mnie inspirować... Brakuje mi ludzi, którzy mają jakąś historię. Kiedy kogoś spotykam mam wrażenie, że każdy ma mi do powiedzenia to samo, czyli nic... czemu, jak ich pytam, co u nich słychać, odpowiadają, że stara bieda? Czemu nie powiedzą, co ostatnio ciekawego odkryli, co ich zachwyciło? Czemu w codziennych rozmowach tak mało jest pasji? Pasji życia? Smutno bez niej i życie jest mniej kolorowe.
OdpowiedzUsuńW zasadzie, szczerze, nie uważam, że człowiek powinien dążyć do swojego "idealnego, perfekcyjnego życia" - ono nie istnieje. Im szybciej to zaakceptujemy, tym szybciej przestaniemy zadręczać się każdą porażką i każdym zwrotem akcji. Szczęście to nie perfekcyjność, to akceptowanie wszystkiego co się w życiu dzieje i nadzieja, że się naprawi. Przynajmniej moim zdaniem :)
UsuńCo do wychodzenia ze sfery komfortu - to akurat racja, człowiek najbardziej rozwija się, kiedy postanowi trochę zaryzykować.
Co do ludzi - bo to mentalność, jaka u nas panuje. U nas się nie chwali, tylko narzeka :)
To było po prostu piękne, przez cały post uśmiechałam się i nie mogłam pojąć uwierzyć w całą szczerość i piękną ideę tego postu. Poruszył on moje serce i jestem pewna, że niedługo znajdzie się w widocznym dla mnie miejscu, abym wspominała to o czym mówisz. Masz stuprocentowo rację w tym poście, krążymy za wzorcami, lepszymi, gorszymi, tak naprawdę nie wiedząc, czego my sami naprawdę chcemy. Żyjemy, a w końcu przyłapujemy się na myśli, że tak naprawdę nie wiemy, co dalej robić czy czego pragniemy. Dziękuję Ci za ten post z całego mojego serduszka.
OdpowiedzUsuńDo następnego !
Buziaki,
Selinka :*
A ja dziękuję z całego serca za tak kochany komentarz! :) Bardzo się cieszę, że wywołałam u Ciebie uśmiech :) :*
UsuńBrawo! Ty nam wyłożyłaś swoje serce na talerzu, a my z przyjemnością (a przynajmniej na pewno ja! :D) jeśli pozwolisz z przyjemnością sobie trochę tego serducha zgarnę widelcem! Naprawdę czytając ten post można się było poczuć, jakbyśmy się znały latami, nie wiem czemu, ale jakoś tak po prostu. Naprawdę masz ogromny dar do pisania i dzielenia się swoimi uczuciami ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Zgarniaj ile tylko chcesz! :) Bardzo miło mi to słyszeć, cieszę się, że tak to odczułaś :) No i dziękuję Ci bardzo! :)
UsuńJaki dobry tekst! Widzę, że muszę lepiej poznać Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mamy tendencję do podziwiania życia innych ludzi - tak ładnie wyglądających na zdjęciach, mających wszystko "super". Teoretycznie. A życie to życie, każdy powinien przeżyć swoje po swojemu, bo podążanie za tłumem nic nie da.
Ogromnie miło mi to słyszeć! :)
UsuńDokładnie - poza tym, czasem za cudzym obrazkiem kryje się coś gorszego, niż za naszą codziennością :)
Lennon powiedział w życiu (i o życiu!) dużo mądrych rzeczy jak widać :D
OdpowiedzUsuńmusimy cały czas odkrywać siebie i dążyć do spełnienia, zmieniamy się, więc doskonalmy się!
szkoda, że tak wiele osób nie przeczyta nigdy Twojego tekstu.. albo przeczyta, pomyśli "słusznie!" i wróci do zamartwiania się i przegrywania życia
Ale cicho kibicuję sobie, że komuś coś tam zostanie w głowie :)
UsuńBardzo pięknie napisane. Niestety do tego to doszło, że ludzie gonią za wyidealizowaną wersją samych siebie.. nie skupiając się niestety na tym czego tak naprawdę chcą.
OdpowiedzUsuńPS więcej takich snapów jak ostatnimi czasy proszę ;) ..
Dziękuję! :)
UsuńStaram się nadrabiać snapami, ale nie chcę Was za bardzo zamęczać! Ja czasem naprawdę potrafię dużo mówić, haha.
Genialny tekst, tak łatwo się go czyta, a tak dogłębnie oddaje to jak jest teraz w świecie. Biegamy za tym by być kimś zapominając kim jesteśmy my. Sama taka byłam, i strasznie się cieszę, że ten czas już minął. Teraz znacznie częściej łapię, chwytam to co pragnę i jestem sobą. Robię to co kocham, może nie w takim stopniu jakbym chciała, ale staram się to zmienić. Kiedy przeglądam FB to aż płakać mi się chce na te wszystkie zdjęcia i posty które proszą o uwagę, lajka itp. to jest chore. Bo gdzie w tym wszystkim jesteś ty i twoje pragnienia. Zastanawia mnie dlaczego podążanie za perfekcją jest numerem jeden, zamiast stawiania siebie i swoich pasji za pierwszym miejscu, a przy tym nie oglądania się na innych. No ale... cóż można innego powiedzieć jak to, że ludzie zamiast być sobą wolą udawać.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz, świetny tekst, będę do niego wracać :)
Bardzo, bardzo Ci dziękuję!
UsuńNiesamowicie cieszy mnie, że Ty już swoją drogę znalazłaś! Co do żebrania o lajki - ludzie dziś chyba traktują to jako wyznacznik swojej wartości..
nie będę się rozpisywać tak jak osoby powyżej, ale napiszę tylko tyle - DZIĘKUJĘ z całego serducha! <3 z przyjemnością przeczytałam ten wpis i z tą samą przyjemnością "rozmawiam" z Tobą na snapie ;) najważniejsze, by nigdy się nie poddawać, walczyć do końca i ciągle myśleć pozytywnie, nawet jeśli na początku jest bardzo ciężko to nie wolno przestawać, bo marzenia czekają tam gdzieś za kolejną górą! wszystko jest możliwe tylko trzeba uwierzyć w siebie! takiej motywacji jaką dajesz Nam wszystkim właśnie mi teraz potrzeba! :) trzymaj się ciepło, pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńŁezka się w oku kręci ;) Dziękuję za bycie ze mną! :) <3
UsuńPerfekcyjny wpis! Nawet jeśli taki nie jest (a na pewno niektórzy powiedzą, że tak właśnie jest) to właśnie to sprawia, że jest w pełni dopasowany do jego treści, czyż nie? ;)
OdpowiedzUsuńA czytając notkę nasuwa mi się tylko ostatnie spotkanie z jedną z bardziej znanych blogerek kulinarnych, która na moje zachwyty odpowiedziała tylko: 'Przestań, nie zawstydzaj mnie.' A wcześniej opublikowała post, w którym to przyznała się do depresji, mimo towarzyszących jej wtedy ciągu sukcesów. I pomyślałam sobie nawet, że przy odpowiedniej oprawie i aranżacji moje dania mogłyby wyglądać tak jak i te szefów kuchni.
Potrzeba do tego tylko chęci. No i odpowiedniego nastawienia. A także świadomości, że wszyscy przecież jesteśmy ludźmi i nasze osiągnięcia/styl życia zależą przede wszystkim tylko od nas samych.
Dziękuję Ci!
UsuńNo jasne, czasem jesteśmy zdolni do większych i lepszych rzeczy, od tych, które wciąż podziwiamy. Tylko ciężko nam uwierzyć, że jest jeszcze miejsce dla nas w tym "utalentowanym świecie". Ale jest, jest go masa :)