Niepewność 20+

Od marzycielskiej, acz wymagającej głowy się nie ucieknie. Na metrykę wskakuje 20+ i choć porywa cię spirala dorosłości, do której w...




Od marzycielskiej, acz wymagającej głowy się nie ucieknie. Na metrykę wskakuje 20+ i choć porywa cię spirala dorosłości, do której w końcu trzeba dojrzeć, w duszy ciągle tupie ci dziecko, które miało wobec ciebie wielkie oczekiwania. Tak śmiało marzyło, że wszystko wydawało się do osiągnięcia. Dziś ciebie, dorosłą, przywraca do porządku.
Tup, tup, tup. Miałaś podbijać świat.
Tup, tup, tup. Miałaś być nieustraszona.
Tup, tup, tup. Chciałaś…
Tup, tup, tup. Obiecałaś…
Tup, tup!
Dziecko lat 90. Ukształtowane w dobie transformacji ustrojowej, przyzwyczajone do wolności od dnia pierwszego żywota swego. Roszczeniowe. Zachłanne. Posiadające marzenia niebanalne. Jak dwadzieścia lalek Barbie. Tornister jak u Zosi, cały odblaskowo różowy; koniecznie ten, nie inny. Księcia jak z Kopciuszka, choć rówieśnicy jeszcze ble, ble. Psa i kota, i chomika. I to przekonanie, że na drodze do dziecinnych marzeń nic nie stanie; że dorosły ty nic w przyszłości nie spartoli, bo ograniczenia nie istnieją - od dziś marzy się śmiało.
Tymczasem numer identyfikacji personalnej na zawsze przy Tobie pozostaje, z roku na rok w dorosłość pędząc nieubłaganie. W przyszłość nauczyłaś się podążać krokiem szybkim, automatycznym, narzuconym – za edukacją, za rozwojem, za „powinnaś”, „bo inni” i „tak przystoi”. Do świadomości raz po raz docierają slogany o nieprzemijającej młodości, o inności i świetności nowego wieku, który nikomu nie odmawia postawienia siebie na pierwszym miejscu. Dużo mówi się o wolności, choć czasem wydaje ci się, że ten chaos oczekiwań i wiecznego niezaspokojenia już bardziej nie mógłby cię krępować. Automatyczność celów jakoś ci nie leży. No i ta przewlekłość… że też musisz tak w nieskończoność przekładać pragnienie realizacji tego, co od dnia pierwszego zdawało się być dla ciebie najważniejsze.
Boże, znowu ten hałas.
Tup, tup.
Tup, tup, tup!!!
Tobie nadal się zdaje, że po 20+ już wszystko powinno być zrealizowane! A plany wysnute z dziecinnej naiwności, czasem suną za tobą cieniem i oskarżają. Czemu?
Bo chyba nigdy nie przewidziałaś, że wchodząc w dorosłość, można się po prostu obawiać. Obawiać się tego, że dopiero się siebie poznaje; że w ogarniającym cię wymogu dorosłości wciąż czujesz się nie po swojemu. Niepewność przynoszą chwile, które wciąż cię zaskakują i są czymś nowym, zupełnie nieznanym. Pragnienie dopasowania czasem powoduje zagubienie i każe ci kwestionować siebie. A ten tytaniczny dorosły, wykreowany w twojej dziecięcej wizji, bardzo chciałby pozostać przy tamtym tobie. Rozkoszować się twoją naiwnością i metryką, w której „niepełnoletnim alkoholu nie sprzedajemy” wciąż było aktualne. Pohuśtać się z tobą na oponie przywieszonej do gałęzi na mizernej linie. Zaufać w pełni, że ktoś się o ciebie zatroszczy w każdym aspekcie; że możesz nabroić, marudzić i się nie zgadzać, ale i tak spotkasz się z miłością.   
Potrzeba posiadania swojego buforu bezpieczeństwa jest ludzka i nigdy się z niej nie wyrasta. To przestrzeń na oddech, na danie sobie nadziei na to, że kubek świeżo zmielonej kawy o poranku i dłoń ściskająca z czułością naszą to autentycznie wszystko, czego potrzebujemy do szczęścia. Miejsce na odrobinę minimum w świecie ultra-wszystko. Na autentyczność i kilka łez z wyczerpania, które tylko tutaj przynależą, bo właśnie tutaj jest bezpiecznie i jakoś bardziej ludzko. W końcu, to miejsce na spotkanie z samym sobą. Rozmowę z dziecięcym i nastoletnim ja oraz odszukanie nici porozumienia, która zagubiła się gdzieś w kącie. Przy dobrych wiatrach, na zawarcie paktu z tym wszystkim, co we mnie krzyczy i przypieczętowanie go słowami: Dobrze, nie zapomnę, że tego właśnie zawsze pragnęłam, ale potrzebuję więcej czasu, bo jest mi ciężko.
Na przekór dziś popularnym sloganom o konieczności przekraczania swoich granic i życia ponad nimi, ja tę swoją strefę komfortu kocham bez opamiętania. Nie dlatego, że boję się zmian (bo przecież każdy z nas wie, że aby cokolwiek w życiu osiągnąć, trzeba się z niej ruszyć; a już na pewno nie pozwolić, by stała się naszym więzieniem), ale dlatego, że lubię do niej wracać, kiedy czuję się wyczerpana i niezrozumiana. Kiedy moja wrażliwość nie godzi się ze światem, tu właśnie zbieram siły. Szukam siebie na nowo. Wyciszam krzyczący, konsumpcyjny świat i zdumiewam się tym, jak wiele moich pragnień wcale nie jest moje, lecz wykreowane, zasłyszane, przyswojone z powinności bycia „na czasie”.
Mam wrażenie, że dziś bardzo boimy się tego bezpieczeństwa. Nie akceptujemy tego, że go potrzebujemy. Uważamy go za słabość, która może przekreślić nasze plany na przyszłość. Szczególnie, gdy stoimy u progu dorosłości i decyzji, które ukształtują nasze życie (i które czasem po raz pierwszy musimy podjąć sami). Dajemy się obezwładnić depresji, nerwicom, alkoholizmowi i wszelkim chorobom cywilizacyjnym bardziej, niż kiedykolwiek. To wysoka cena za to, co nazywamy dziś „wolnością” i „sukcesem”.
Bezpieczeństwo to naprawdę sfera rozwojowa, jeśli sprężymy je z ciężką pracą i dobrym planem. Powszechnie wiadomo, że dzieci najlepiej rozwijają się we wspierającym, kochającym otoczeniu. Mają lepsze wyniki w nauce i większą pewność siebie. Dlaczego więc w dorosłości odbieramy sobie prawo do tego, czego instynktownie potrzebujemy od zawsze? Czemu nagle pragnienie czegoś tak naturalnego staje się dla nas czymś wstydliwym?
Od kiedy wkroczyłam w świat 20+ pojawiło się w moim życiu sporo nieznanego wcześniej lęku. Takiego, który czujesz na pierwszym wykładzie tuż po przekroczeniu uczelnianych progów i za cholerę nie wiesz, czy zdołasz to wszystko pojąć i sobie z tym wszystkim poradzić. Do niedawna myślałam nawet, że jestem w tym odosobniona, ale coraz częściej przekonuję się, że to norma, szczególnie wśród nas, mocno wrażliwych i odczuwających wszystko naprawdę głęboko. A w kwestii realizacji swoich celów i dbania o swoją przyszłość, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dobry, życiowy strateg dba także o to, by nie zabrakło mu paliwa do tego, by podbijać świat.

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Piękny post. Juz prawie 3lata śledzę Twoje wpisy i instagrama i cieszę się bardzo, że na Ciebie trafiłam. Nie wiem jak to robisz, ale zawsze trafiasz w punkt z treścią, którą przekazujesz. Zawsze to są słowa wsparcia, których akurat mi, i pewnie nie tylko mi, w tym momencie potrzeba. Dajesz cudowną nadzieję, że ktoś w tych czasach jest jeszcze tak wrażliwy na drugiego człowieka, myśli, obserwuje i wyciąga wnioski.
    Wszystkiego dobrego,
    s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany nieznajomy,
      Jakże mi miło czytać takie słowa i dziękuję z całego serca za to, że tak długo mi towarzyszysz. To najpiękniejszy komplement.
      Ściskam najserdeczniej!

      Usuń
  2. Kochana, dziękuję! Uwielbiam i bardzo cenię Twoje słowa <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super napisane :) trafilam przez przypadek na ten blog i przeczytalam praktycznie go calego :) Super

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images