Mój American Dream!

Nie do końca wiem czemu, ale zawsze pałałam miłością do wielkich miast. Może dlatego, że pełno w nich życia? A może powodem jest fakt,...


Nie do końca wiem czemu, ale zawsze pałałam miłością do wielkich miast. Może dlatego, że pełno w nich życia? A może powodem jest fakt, że nie sposób się w nich nudzić? Zapewne mogłabym wymieniać godzinami prawdopodobne przyczyny mojej szaleńczej miłości (bo to naprawdę czasem zakrawa o szaleństwo; połowę życia mogłabym spędzić w podróży, odkrywając miasta, o których zawsze marzyłam) i zapewne prędzej byście usnęli, niż dotrwali do końca.
Od kiedy pamiętam moim największym marzeniem były Stany Zjednoczone. Przez wiele lat nie mogłam pozbyć się ich z moich myśli. Ubiegłego roku wpadłam więc na szalony pomysł (najprawdopodobniej efekt uboczny zakończenia szkoły średniej) – miesięczny wyjazd do USA!


Z początku sama wątpiłam w możliwość zorganizowania tej podróży, a na samą myśl o papierkowej robocie, jaką musiałam wykonać, by dostać wizę, krótko mówiąc - dostawałam migreny. Na szczęście nigdy nie poddaję się łatwo, więc małymi kroczkami zaczęłam organizować podróż marzeń. Powinnam podziękować mojej wrodzonej upartości, bo to właśnie dzięki niej w lipcu ubiegłego roku postawiłam stopę na lotnisku Chicago O’Hare i rozpoczęłam najbardziej szaloną podróż mojego życia.

Chicago jest jednym z największych miast Stanów Zjednoczonych i, moim skromnym zdaniem, jednym z najpiękniejszych. Leży nad Jeziorem Michigan, tak ogromnym, że przypominającym morze. To Wietrzne Miasto (tak, czasem naprawdę urywa głowę; uroki bliskości jeziora!) jest metropolią, która łączy w sobie klasę, elegancję, nowoczesność i niesamowitą gościnność miejscowych. Gdybym tylko mogła, nadałabym Chicago nowy przydomek – Najmilsze Miasto USA. Z pewnością na to zasługuje.
To właśnie w Chicago spędziłam większość mojej podróży. Miasto jest tak ogromne i pełne niespodzianek, że jego zwiedzenie zajęło mi całe trzy tygodnie, a i tak mam przeczucie, że wciąż mogłabym zobaczyć coś, co mnie zaskoczy. Właściwie, jestem tego pewna.

Tak to już jest, że gdy człowiek znajduje się w nowym miejscu, chciałby zobaczyć wszystko jak najszybciej, najlepiej pierwszego dnia! I tak też zrobiłam ja, chcąc poczuć, że znajduję się w tym wielkim mieście. Pierwszy dzień spędziłam więc w samochodzie, podróżując po ulicach miasta i zapoznając się z jego rejonami.

Pierwszym przystankiem był Uniwersytet Chicagowski – tak wielki, że nie sposób zwiedzić całego terenu w jeden dzień. Ale cóż, naoglądałam się wielu amerykańskich filmów, których akcja rozgrywała się w bractwach i akademikach, więc nie mogłam odmówić sobie odwiedzenia chociaż jednego z nich! Zdjęcia niestety nie oddają klimatu, jaki tam panuje. Poza tym w sezonie letnim niemal brak tam studentów, więc nie robi to tak spektakularnego wrażenia, ale zdecydowanie warto zobaczyć to na własne oczy. Ja zawitałam podczas tego wyjazdu na teren kilku uczelni i muszę przyznać, że trochę im tego zazdroszczę – czasem zapiera dech w piersi!


Tego samego dnia odwiedziłam też Oak Park Franka Lloyda Wrighta, czyli zaciszne przedmieście Chicago, słynące z pięknej architektury i Stadion United Center, w którym mecze rozgrywają  słynni na całym świecie Chicago Bulls. Utknęłam też w słynnych Chicagowskich korkach i w końcu dotarłam w okolice Adler Planetarium, skąd można podziwiać najpiękniejszy widok na całe Downtown (a przynajmniej tak jest moim zdaniem).
Przez kwadrans stałam i podziwiałam, nie mogąc znaleźć właściwych słów. Zresztą, sami zobaczcie!



Przy okazji miałam tyle szczęścia, by trafić na obchodzoną wśród Latynosów Quinceañera’e  - święto, w którym najważniejsze są piętnastoletnie dziewczyny i ich pokaźne stroje. Jak widać, nawet miejscowi musieli zrobić zdjęcia pamiątkowe na tle tego pięknego widoku!



Pod koniec dnia wybrałam się jeszcze daleko na północ, by odwiedzić zachwalaną Świątynię wyznawców bahaizmu w Wilmette– jedną z ośmiu na świecie. I rzeczywiście, zapiera dech w piersi! Dodatkowym walorem tej krótkiej wyprawy była możliwość podziwiania pięknej zabudowy chicagowskiego przedmieścia. Widziałam swój wymarzony dom… chyba ze sto razy!




 A to dopiero pierwszy dzień mojej miesięcznej przygody! Bądźcie przygotowani na więcej! :)

You Might Also Like

28 komentarze

  1. Zazdroszczę odwagi. Mam co prawda możliwość wyjazdu właśnie do Chicago, nawet na stałe, ale nie odważyłabym się na tak daleką przeprowadzkę. Jeszcze z dala od rodziny. Zdjęcia są niesamowite! Aż mam ochotę rzucić wszystko i załatwiać wizę, pakować walizki, wziąć chłopaka pod pachę i lecieć.
    Pozdrawiam i zapraszam
    Japingwinek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też bardzo dużo myślałam o wyprowadzce za granicę, głównie do Stanów, ale stwierdziłam, że za bardzo lubię Polskę - a jak tak pobyłam tam przez miesiąc to przekonałam się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak wygląda :)
      Cóż, odwiedzić Stany na pewno warto i nie potrzeba do tego tak ogromnej odwagi, w razie problemu ludzie są bardzo pomocni - szczególnie w Chicago!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Czasem sama patrzę na te zdjęcia i sobie zazdroszczę... ale wierzę, że każdy może to zobaczyć na własne oczy! :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę uporu, chociaż sądzę, że jeżeli chodzi o taką podróż, to bardziej potrzebne są pieniądze... dużo pieniędzy :) Moim celem jest Norwegia i Tajlandia... chociaż chciałabym zwiedzić wiele, wiele miejsc, USA też! A w szczególności Amerykę Środkową i wioski Majów :) Mam nadzieję, że zasypiesz tu wszystkich jeszcze wieloma tak ciekawymi postami, proszę tylko, napisz krok po kroku jak udało ci się zrealizować ten cel :)
    Obserwuję i pozdrawiam!
    zuzu-zuzannaxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój upór to między innymi zebranie pieniędzy na ten wyjazd - wiadomo, że bez tego się nie obejdzie :) Och, Tajlandia! Moje wielkie marzenie :)
      W zasadzie podsunęłaś mi bardzo ciekawy pomysł, więc na pewno wykorzystam go w przyszłości!

      Usuń
  4. Ojeju jak ślicznie. Jak skończę 18 to mam już wykupioną wycieczkę do USA ale chyba niestety nie odwiedzę Chicago :( ale kto wie. Z Zdjęć wszystko wygląda tam tak pięknie *,*
    Koniecznie napisz wszystko! Potrzebuję więcej zdjęć, więcej opisów :D
    http://hopeflyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam też w wielu innych miastach, więc na pewno dodam relację także z tych miejsc! A nuż, coś Ci się przyda :)
      Zdjęć nie zabraknie, bo robiłam je jak szalona! Nad postem zaś popracuję, by był dokładny i szczegółowy :)

      Usuń
  5. Mamuniu! Jak tam piękne!
    Świetnie, że masz tyle zapału i energii, aby spełniać swoje marzenia! :)
    Mam rodzinę w Chicago i może w końcu ruszę się i spędzę tam wakacje, ale jeszcze nie wiadomo.
    Czekam na kolejny post i zdjęcia, niektóre aż odebrały mi mowę! Ah! Naprawdę zazdroszczę.
    Nakręcasz taką pozytywną energią, obserwuję:)
    alenajpierwkawa.blogspot.com
    pozdrawiam Podróżniczko! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawie niemożliwe, ale na żywo jest jeszcze piękniej!
      Korzystaj, to super szansa! :)
      Bardzo miło mi to słyszeć, jeju! Dziękuję! xx

      Usuń
  6. zazdroszczę tej podróży i życzę więcej! :)
    plainess[klik]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ja tobie zazdroszczę tego wyjazdu!
    maniaa-mania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeej, mi też kiedyś marzyły się Stany i właśnie też Chicago :) Cieszę się, że miałaś możliwość polecieć. Teraz nastawiłam się na Nową Zelandię i jeśli mi się uda, to mam nadzieję, że nie przeklnę mojego pomysłu po ponad dniu spędzonym w samolocie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa Zelandia to też mój cel, ale raczej odległy. Nie sądzę, żeby szybko udało mi się go spełnić, ale marzą mi się te nieziemskie widoki!
      Nie ma opcji, ja sama byłam zaskoczona komfortem jaki zapewniły mi linie lotnicze podczas tego kilkugodzinnego lotu! Gdy leciałam pierwszym razem to przeżywałam katorgę, a w ubiegłym roku nawet nie poczułam jak minęło pół dnia :) Jestem pewna, że podobnie jest z liniami latającymi na Południe!

      Usuń
  9. Wow, zazdroszczę :) Moim marzeniem jest pojechać za 5 lat na studia do Californii :) Jak na razie to tylko marzenia, ale kto wie może uda mi się je spełnić tak jak Tobie.
    Czekam na więcej postów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W swoje marzenia warto wierzyć, bo im człowiek wyżej mierzy, tym więcej osiągnie! :)

      Usuń
  10. Zazdroszczę ci że tam byłaś. Ja nigdy nie miałam okazji pojechać do USA. Mimo iż nie przepadam za bardzo za wielkimi miastami to do Chicago bym się chętnie wybrała.

    http://take-a-pencil-and-draw-a-f1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chicago jest o tyle fajne, że gdy już wyjedzie się na przedmieścia to tak bardzo nie czuć, że jest się w wielkim mieście :) Co innego w Nowym Jorku, tam jest wrzawa nawet przed wjazdem do miasta :P

      Usuń
  11. Bardzo ladne zdjecia, naprawde, i dziekuje za komentarz :)

    http://yagodamelody.blogspot.se/

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj jestem przygotowana na więcej! Kocham takie długie posty,a podróże to moja miłość odkąd pamiętam.. Kiedy zobaczyłam pierwsze zdjęcie wiedziałam już że muszę zaobserwować!;)

    zapraszam do mnie
    alqxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdjęcia są idealne, bardzo mi się podobają! :D

    Zapraszam do mnie :)
    Jeśli mój blog Ci się spodoba, co powiesz na wspólną obserwację?
    Jeśli tak to zaobserwuj, a na końcu komentarza dopisz "Obserwuję".
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne zdjęcia
    Obsereuje
    http://wixafine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie Stany podgryzają w tyłek, chciałabym pojechać! Zastanawiałam się nawet, czy jak nie skończę średniej to nie wziąć się za au-pair program. Chociaż o au-pair myślałam bardziej w kierunku Niemiec (a w szkole się francuskiego uczę, haha!). Obserwuję, póki co, będę spełniać swój miniAmerican Dream w Polsce czytając Twojego bloga!

    Ala xx
    alicetheladybird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne zdjęcia, zazdroszczę podróży ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zazdroszczę :) piękne zdjęcia :) też mi się marzy USA :)

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images