My kind of town

W Chicago ugościli mnie chyba najlepiej jak potrafili. Pierwszy weekend po przyjeździe spędziłam na przedmieściach, więc miałam trochę czas...

W Chicago ugościli mnie chyba najlepiej jak potrafili. Pierwszy weekend po przyjeździe spędziłam na przedmieściach, więc miałam trochę czasu na aklimatyzację w nowym otoczeniu i to, co lubię najbardziej – obserwowanie.

Myślę, że w podróżowaniu jedną z najlepszych części jest możliwość poczucia się jak część innego społeczeństwa. Kiedy gdzieś wyjeżdżam, zawsze to robię – zwiedzam tak, by poznać ludzi, bo to w nich kryje się cała magia, zwyczaje, życiowe mądrości i świetne przepisy na jedzenie, które skrada mi serce. Jestem zdania, że jeśli jadąc gdzieś, nie poznajesz lokalnej ludności, wcale nie zwiedzasz. Przewodnik nie powie Ci tego, co mogą powiedzieć Ci ludzie.
Tak więc obserwuję – zachowania ludzi, ich relacje z innymi i wszystko, co mnie otacza. Chicago skradło mi serce dzięki pięknej architekturze i mieszkańcom. W Polsce wszyscy jesteśmy trochę zamknięci na siebie, nikt nie do końca interesuje się tym, co dzieje się za drzwiami sąsiada. Może to tylko moje odczucie, ale wydaje mi się, że brak u nas inicjatywy do integracji sąsiedzkiej. Dlatego kiedy pojawiłam się w Chicago, największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak ludzie odnoszą się do siebie nawzajem i potrafią zainicjować coś, co integruje całe osiedle. W weekendowe wieczory wyjeżdżasz na ulicę przedmieścia i widzisz zamkniętą ulicę (już słyszę te klaksony, te wyzwiska, te spazmy polskich kierowców!). Po co? Po to by całe sąsiedztwo z jednej ulicy zorganizowało grilla i mogło na środku tej ulicy postawić dmuchany zamek, na którym skaczą i w najlepsze bawią się lokalne dzieci. A klaksonów nie słychać, bo najwyraźniej to normalność (zresztą, jedźcie do centrum – prawie cisza, tam się w ogóle nie trąbi!).
Poza obserwowaniem dużo też jadłam – nie ma zwiedzania bez lokalnego jedzenia, to podstawa! Podczas pobytu w Chicago przeżyłam też pierwszego amerykańskiego grilla z czerwonymi kubeczkami. Dodatkowa atrakcja dla mnie – jedzenie było organiczne (najprawdopodobniej szybko Wam się znudzi słuchanie o tym, to moja mała obsesja). W życiu nie jadłam burgera z łososia i szpinaku, ale zjadłam i oszalałam na punkcie Whole Foods i Trader Joe’s, które oferują takie cuda! Tego dnia bardziej ucieszyły mnie tylko świetliki, które zobaczyłam po raz pierwszy w życiu i z bliżej niezidentyfikowanego powodu były jednym z najlepszych punktów tego wyjazdu!
Po leniwym weekendzie nadszedł czas na dokładne zaplanowanie tego, co należało zwiedzić. Z mapą, przewodnikiem (i super dużym podekscytowaniem) najważniejsze punkty zostały zakreślone i już następnego dnia wraz z kuzynką pędziłyśmy do samego centrum.
Nie wiem czemu, ale za cel obrałyśmy sobie zwiedzenie Chicago na piechotę. Plusy były takie, że nawet nie udało nam się przytyć, z minusów – cóż, chyba ich nie zanotowałyśmy (byłyśmy zbyt podekscytowane żeby w ogóle odczuwać jakikolwiek ewentualny ból nóg).



Zwiedzanie zaczęłyśmy od serca śródmieścia Chicago, zwanego przez miejscowych Loop. Pierwszą rzeczą, jaka wpadła w sidła obiektywu mojego aparatu był ogromny neon Chicago Theater na State Street – do dziś główny symbol miasta. Jest zjawiskowy!  Od razu na myśl przywiódł mi jeden z moich ulubionych musicali – „Chicago” :)



Kiedy trafiłyśmy na Michigan Avenue, podążałyśmy już tylko w kierunku północnym – prosto na Magnificent Mile (część North Michigan Ave), która znana jest jako handlowa mekka Chicago. Zanim jednak dotrze się na ten konkretny odcinek Michigan Ave, trzeba przejść jednym z zabytkowych mostów nad rzeką, która przepływa przez sam środek miasta, tworząc niespotykany w innych miastach klimat. Przy pięknej pogodzie (na którą mi na szczęście udało się trafić), widok odbiera mowę! Zabytkowa architektura, nowoczesne wieżowce i przepływająca przez centralny punkt rzeka – to wszystko dodaje temu miastu niepowtarzalności i szyku, który posiada niewiele miast.






Architektonicznie to chyba naprawdę najpiękniejsze miasto Stanów Zjednoczonych. Tu wszystko komponuje się ze sobą i nic nie wydaje się zbędne, pomimo różnorodności, jaką reprezentują wszystkie budynki.




Moje serce skradła Tribune Tower – neogotycka budowla, która jest siedzibą gazety „Chicago Tribune”. Ilekroć na nią patrzyłam, oczami wyobraźni widziałam siebie, pracującą za oknem nad nowym artykułem, podziwiając te piękne widoki  na promieniejącą w słońcu rzekę – efekt uboczny zbyt częstego marzycielstwa.



Mag Mile jest tak długa, że można spacerować po niej cały dzień. Cała aż tętni życiem! Na ulicy pełno jest ulicznych artystów, zabawiających turystów i sklepów, których nie sposób uniknąć (a przynajmniej to rzecz niemal nieosiągalna dla zakupoholików, do których niewątpliwie mogłabym zaliczyć siebie).



Na Magnificent Mile każdy znajdzie coś dla siebie. W szał zakupowy wpaść można, poczynając od sklepów pokroju GAP, a na Louis Vuitton i Chanel skończywszy. Jednego sklepu jednak nie ominie nawet największy przeciwnik zakupowego szaleństwa. The Disney Store to miejsce, które powinien odwiedzić każdy turysta!





Słowo daję, cofnęłam się wiekiem o kilka lat, przekraczając drzwi tego sklepu. Gdybym tylko mogła zmieścić się w którąkolwiek z rzeczy, zapewne wykupiłabym wszystko!
Rodzicom z dziećmi proponuję przygotować się na długie godziny spędzone w towarzystwie członków Klubu Myszki Miki i błagalne spojrzenia pociech, które napotkacie przy sklepowej kasie!

Spacerując dalej w kierunku północnym napotkamy Zabytkową wieżę ciśnień – sławną z tego względu, że jest jedynym obiektem Chicago, który przetrwał wielki pożar miasta. Swoją drogą, podobno wywołała go krowa, kopnięciem w latarnię. Musiała mieć tupet, bo zdemolowała tym całe miasto.
Przed wieżą znajduje się mały skwer z fontanną, osłoniony przez drzewa, co jest naprawdę miłym miejscem na krótki odpoczynek po dość długim spacerze.



Im dalej na północ się zapuszczamy, tym więcej luksusu nas otacza. W końcowym odcinku ulicy znajdują się te najbardziej luksusowe i najdroższe sklepy. Nie polecam osobom cierpiącym na chęć posiadania wszystkiego, co tylko znajdzie się na wystawie sklepowej – moje serce przyspieszało tak szybko, że niemal zeszłam na zawał serca.



Czasem jednak warto nie trzymać się tak kurczowo ustalonego planu i zboczyć w którąś z bocznych uliczek. Ja na Bellevue odkryłam urokliwą ulicę. Pełna przepięknych domów, jakby oderwana od całego miejskiego chaosu, który dzieje się tuż za rogiem – mnie urzekła na tyle, by stwierdzić, że gdyby ktoś z bliżej nieokreślonego powodu chciał podarować mi klucze do jednego z tych apartamentów, nie zastanawiałabym się ani sekundy!
Bonus dnia – amerykański, żółty School Bus, który przejeżdżał przez osiedle w środku wakacji. To chyba dar od losu, bo kompletnie nie spodziewałam się go tam w połowie lipca!







Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! :) 

You Might Also Like

50 komentarze

  1. Jejku jakie cudowne zdjęcia *_*

    http://czekolaadowanuutii.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jakie cudowne zdjęcia *_*

    http://czekolaadowanuutii.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę wizyty :)
    Przecudne zdjęcia.
    Pozdrawiam, obserwuję i liczę na to samo z twojej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tym, u nas w Polsce ludzie są zamknięci w sobie, brak im dystansu do samego siebie i potrzeby poznawania nowych osób. Chicago przepiękne. Widać na zdjęciu, że promieniejesz dzięki temu miastu. Ah, u mnie też podstawą zwiedzania jakiegoś miasta czy państwa prócz poznania kultury jest jedzenie. Burgera z łososiem i szpinakiem nigdy nie jadłam, ale brzmi smakowicie, bardzo lubię te połączenie.
    Życzę udanego pobytu. Powtórzę jeszcze raz: jesteś tak bardzo pozytywna, że ojej :)
    Trzymaj się cieplutko!
    alenajpierwkawa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, jak miło mi to słyszeć! Dziękuję Ci bardzo! :)

      Usuń
  5. Jejku, przepiękne miejsca. Ciągle mam z tyłu głowy, że to ja mogłabym tam być... Cudownie piszesz, nie mogę się doczekać kolejnego wpisu.
    A krowy takie są - wredoty :-D
    Pozdrawiam i zapraszam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapewne kiedyś będziesz! :)
      Dziękuję ślicznie :) xx

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia! Czym fotografujesz? Przerabiałaś je jakoś? :).
    Mnie jakoś w tamte strony nie ciągnie, raczej wolałabym zwiedzić Singapur i tamte rejony, ale jak patrzę na takie zdjęcia, to marzę, że może kiedyś też mnie tam wywieje i zobaczę na żywo to, co tak pięknie wygląda na zdjęciach?
    Sklep Disneya to taki klasyk pewnie jak największy sklep M&Msów :D Ale zobaczyć na pewno muszę jedno - nie odpuszczę sobie jak nie zobaczę typowego szkolnego busa na własne oczy! :D
    Powtórzę się, bo widzę, że ktoś to już napisał, ale świetnie piszesz! Tak aż czuję w tym tekście Twoje szczęście, Twoją pasję. Wyobrażam sobie Ciebie taką uśmiechniętą, gdy to piszesz :D.
    Z chęcią powrócę na Twojego bloga i czekam na kolejny post!
    Dzięki że wpadłaś do mnie! Pozdrawiam, dosmileyourself.blogspot.com :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sony DSC-H50, kupionym jakieś długie lata temu zaraz po tym jak wyszedł i wciąż się trzyma, aż mi szkoda się go pozbywać! Ale chyba muszę w końcu zainwestować w coś lepszego :) Delikatnie zwiększyłam kontrast :)
      Ja Stany zawsze chciałam zobaczyć, ale i tak nie marzyły mi się tak bardzo jak Kenia... Och, co ja bym dała żeby tam być!
      Ojej, strasznie, ale to strasznie dziękuję! Tak mi miło słyszeć, że ktoś docenia to co piszę, bo wkładam w to całe serducho! Cóż, pisząc rzeczywiście siedziałam wyszczerzona przed ekranem laptopa, haha.
      Zapraszam ponownie! :) xx

      Usuń
  7. Ojej, od pierwszego wejrzenia pokochałam ten blog - uwielbiam czytać o podróżach, innych krajach, tamtejszych ludziach!
    Niesamowite, chciałabym mieszkać w Chicago, by tak z sąsiadami grill'a organizować! ;)
    Ogólnie bardzo pozytywnie piszesz, uwielbiam czytać te posty.
    Najbardziej urzekła mnie rzeka przepływająca dosłownie przez środek miasta - coś niesamowitego!
    Wieżowce i budynki jak rodem z filmów. Sklep Disney'owski niemniej czadowy, ale chyba już z tego wyrosłam. ;)
    Tyle tych sklepików na alejkach, że ja bym chyba jakiejś schizy dostała :D
    Pamiątki masz cudne. Nie wierzę, że zobaczyłaś tego busa. Chyba najbardziej charakterystyczny element filmów z Stanów Zjednoczonych.
    To zdjęcie z rzeką tak mi się podoba.. mogę je sobie ustawić na tapetę w telefonie? ;)
    Aleje i ulice mają tam śliczne, tak zielono, tak.. magicznie!
    Ludzie pewno milsi i mniej zamknięci w sobie, bo Polska to taki specyficzny kraj leni, marud i niecierpliwych zgredów ;P - nie mówię oczywiście o wszystkich xP -.
    Dziękuję, że do mnie wpadłaś. :))
    Srebrny gostek z rudą kępą włosów mnie rozwalił ;D
    Zdjęcia to po prostu WOAH. ;)
    sage-servant.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od pierwszego wejrzenia pokochałam ten komentarz!
      Jasne, że możesz! Sama mam jedno z nich na tapecie :)
      Ludzie są naprawdę przemili - w sklepach nie tylko zawsze pomogą, ale i nawiążą rozmowę. Naprawdę, ludzie na wielki, wręcz ogromniasty plus!
      Bardzo mi miło! Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie i ten soczysty komentarz! :)

      Usuń
  8. Tribune Tower to jedna z moich ulubionych budowli, może dlatego, że jestem fanką neogotyku :>
    Pozdrawiam, Julia.
    http://sleeklyevote.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budynek jest niesamowity, przyprawiał mnie o ciarki za każdym razem :)

      Usuń
  9. O mój jeju, cudowne masz te zdjęcia!! Zwłaszcza te dwa ostatnie mi się spodobały, nie wiem dlaczego. Odbyłaś naprawdę niesamowitą podróż, a dzięki temu postowi sama chętnie zobaczyłabym Chicago. Twoje zdjęcia są takie przejrzyste i soczyste, pełne życia, idealnie oddające klimat miasta z moich wyobrażeń. Mówię szczerze, większość z nich spokojnie mogłaby znaleźć się na okładce National Geographic! Jestem pełna zachwytu!

    Pozdrawiam,
    Sio

    filizanki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najmilszy i najwspanialszy komplement na temat moich zdjęć, jaki w życiu słyszałam! Nie jestem profesjonalistą w tym temacie, więc bardzo miło mi to słyszeć! Dziękuję! :)

      Usuń
  10. Móc podróżować bez końca - marzenie! Parę dni temu wróciłam z wyjazdu i już nie mogę się doczekać kolejnego.. Zapraszam do siebie na relację ze Sztokholmu :)

    www.surrealbutnice.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już od kilku dni czatowałam, żeby coś przeczytać! Jestem zachwycona :)

      Usuń
  11. Skupię się na tym co napisałaś gdzieś na początku, że nie integrujemy się z sąsiadami. Chyba jesteś z miasta bo u mnie na wsi wszyscy się znają i to nie po to żeby się obmawiać, ale często sobie pomagamy. Fajnie, że tam takie zachowanie jest też w dużym mieście ;)

    niutta.blogspot.com
    -Niuta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu mnie masz - może rzeczywiście nieopacznie wysuwam wnioski, mieszkając w dużym mieście. Dlatego właśnie w końcu powinnam odwiedzić polską wieś! :)

      Usuń
  12. jej zazdroszczę wyjazdu ;) chciałabym zwiedzić to miejsce ;) piękne zdjęcia http://creamshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach, uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, poznawać ludzi i smakować świat inny niż ten, w którym żyję, i który nie ma przede mną żadnych tajemnic. Niestety nie wychynęłam za bardzo poza granice kraju (jedynie zwiedziłam państwa sąsiednie), więc baaardzo Ci tego zazdroszczę. Nie pałam miłością do Ameryki, ale chciałabym zobaczyć, jak to jest, żyć w jednym z amerykańskich molochów. Ha! Nigdy niczego się nie da w pełni dowiedzieć dowiedzieć z książek, czy filmów - to ludzie przedstawiają prawdziwy obraz rzeczywistości. Ich rzeczywistości. Przecudne zdjęcia :) Btw, Twój nagłówek mnie nabrał - próbowałam przesunąć kursor nań wklejony i już dochodziłam do wniosku, że mi się touchpad popsuł, aż w końcu mnie olśniło. Głupia ja ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pragnienie odwiedzenia Stanów było chyba efektem ubocznym kinomaniactwa - po prostu musiałam zobaczyć to na własne oczy! Miło się zaskoczyłam, wszystko warto zobaczyć :)
      Hahaha, zastanawiałam się właśnie, czy ktoś w końcu wpadnie w moją pułapkę :D

      Usuń
    2. Jakby się tak zastanowić, to pewno też ze względu na filmy chciałabym zobaczyć to na żywo... bo tak szczerze, gdzież bym zobaczyła ten skrawek Ameryki, jak właśnie nie w filmach?
      Udało Ci się! ;D

      Usuń
  14. Jejcia <3 Ale zazdroszcze :))
    Co tam ból nóg jeżeli tyle sie zwiedziło.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż się tam mentalnie na moment przeniosłam... <3 (a chwilę później brutalnie wróciłam na ziemię, bo uświadomiłam sobie, że za niecałą godzinę muszę wsiąść do zimnego PKSu i jechać do szkoły :')) te wszystkie budynki naprawdę robią wrażenie, a Disneya, oczywiście, że bym sobie nie odpuściła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najboleśniejszy upadek na ziemię - jak sobie człowiek marzy, a potem się okazuje, że jednak czas wracać do codzienności :(

      Usuń
  16. Bardzo fajnie piszesz! Po przeczytaniu tego posta i obejrzeniu zdjęc nabrałam ochoty na podróż do Chicago ;) Zobaczymy, może kiedyś uda mi się tam wybrac.
    A od piątej fotografii po prostu nie mogę oderwac wzroku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, miło mi to słyszeć! :)

      Usuń
  17. Wow, niesamowite widoki! Te wieżowce robię mega wrażenie! :)
    Bardzo dobrze, że nie zwiedzasz tylko budynków, czy miejsc, ale starasz się też poznać kulturę danego kraju, obyczaje, relacje.... to na prawdę mega interesujące :)
    Mam nadzieję,że też kiedyś będzie mi dane zobaczyć to miejsce na żywo :) hehe
    miłego dnia :)
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Architekci się postarali, bo zapierają dech w piersi :)
      Wzajemnie i bardzo dziękuję! :)

      Usuń
  18. Do bardzo dawna marzy mi się odwiedzenie Stanów, ale zawsze skupiałam się tylko na Nowym Jorku. Teraz, dzięki Tobie pragnę również odwiedzić Chicago. Jejku jak tam pięknie - te szklane budynki nad rzeką skradły mi serce. Nie masz pojęcia jak Ci zazdroszczę, że tam byłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Nowego Jorku też będzie relacja, więc serdecznie zapraszam! :)
      Czasem mam wrażenie, że Chicago jest potwornie niedoceniane. A jest jednym z tych miast, które zdecydowanie warto odwiedzić!

      Usuń
  19. Uwielbiam Stany!! Zazdroszczę Ci tego wyjazdu :) ja wprawdzie chciałabym zwiedzić Manhattan i Florydę, ale nie pogardziłabym i Chicago :)
    I zgadzam się z tym, że najlepiej poznaje się dane miejsce gdy sama w nim pobłądzisz i poobserwujesz wszystko a nie tylko reprezentacyjną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno w Nowym Jorku, jak i na Florydzie byłam - niestety relację napiszę tylko z NYC, bo na Florydzie byłam tak dawno, że już pamięcią nie sięgam :(
      Dziękuję za miły komentarz :) x

      Usuń
    2. Aaaaaa :D To już się nie mogę doczekać relacji z NY :D Kiedy będzie? :D:D:D:D
      I z Florydy chociaż może jakieś zdjęcia, plis? :D

      Usuń
    3. Opisuję po kolei to, co zwiedzałam, więc pewnie za jakiś miesiąc, haha :D
      Niestety na Florydzie byłam jeszcze wtedy, gdy nie było czegoś takiego jak aparaty cyfrowe - zdjęcia mam wywołane, ale nie posiadam ich w formie elektronicznej :(

      Usuń
  20. Swietne zdjecia i rewelacyjna relacja!

    Pozdrawiam
    dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja bym się chciała wybrać do Londynu... największe marzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że ja także :) Choć może nie powiedziałabym, że jest to największe marzenie - z czystej ciekawości chciałabym się przekonać w czym ludzie się tak zakochują ;)

      Usuń
  22. Zazdroszczę wizyty :) piękne zdjęcia. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: nikayoungjournalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Zazdroszczę Ci bardzo tej wycieczki :) w życiu nie widziałam świetlików i chyba faktycznie muszę wyjechać do Stanów, żeby je spotkać :)
    Bardzo mi się podoba ta ich przyjaźń sąsiedzka - szkoda, że u nas tego nie ma, szczególnie w blokach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetliki to magia :)
      Warto by było coś takiego zainicjować! Jakby się ludzie integrowali to może by się i więcej uśmiechali :)

      Usuń
  24. piękne zdjęcia jeszcze piękniejsze widoki! dużo widziałaś, dużo zwiedziłaś, można pozazdrościć ;-) ja to bym kiedyś chciała pojechać do Paryża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Ja powoli już planuję Paryż, bo strasznie mi się marzy... Może w przyszłym roku :)

      Usuń
  25. ale te zdjęcia są cudowne!

    ewamaliszewskaoff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak długo byłaś Chicago? I czy wiesz może ile płaci się za dodatkowy bagaż w samolocie? Bo wiem, że jak tam pojadę to wrócę na pewno z chociaż jedną dodatkową walizką :p
    ~~Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Chicago byłam trzy tygodnie i tydzień poza Chicago :) No właśnie powinnam wiedzieć, bo nawet o tym czytałam, ale kompletnie wyleciało mi z głowy... To na pewno zależy od linii, którymi się leci. Powinnaś mieć takie informacje na stronie :) Z LOT-u z tego co pamiętam to była dosyć wysoka cena. Dlatego właśnie wzięłam ze sobą pustą walizkę, haha.

      Usuń
  27. co do lakierów essie nie mam jeszcze zdania dlatego że jeszcze go nie testowałam a jest to mój pierwszy ;) kiedy tylko przetestuję dam Ci znać czy warto ;) http://creamshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. zazdroszczę :) jak tam jest przepięknie :) :)

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images