Do wiosny już chyba dawno przyrosła etykieta zmian. Świat budzi się do
życia po dość nieprzyjemnej zimie, słońce pojawia się na niebie częściej niż
przed miesiącem, a my w pocie czoła walczymy z wiosennymi porządkami. Co roku
przekopujemy szafy i pozbywamy się z nich tego, co wydaje się zupełnie zbędne w
przyszłym sezonie. Wszystko po to, żeby wnieść odrobinę świeżego powiewu do
naszego otoczenia. Na wiosnę jednak, nie tylko nasza garderoba przeżywa
prawdziwą rewolucję. Pochłonięci przez pracowitą codzienność i kompletnie
zapatrzeni w multum obowiązków, często dopiero wiosną znajdujemy chwilę na to,
by przyjrzeć się swojemu życiu z dystansu. Kiedy z naszej szafy znikają
trzymane latami, nasiąknięte sentymentem ogrodniczki, z życia pozbywamy się
złych nawyków i odkurzamy pozostawione w przeszłości niezrealizowane plany. A
przynajmniej robią to Ci z nas, którzy wiosnę traktują jako świetną okazję to
przeobrażenia swojej codzienności w coś, co już przed laty zarysowało się jako
szkic wymarzonej przyszłości.
Nie sądzę bym do tej pory spotkała się w swoim życiu z rokiem, w którym wiosna
przeszła bez burzy zmian, którą wprowadzają do życia ludzie wokół mnie. Efekty są mniejsze lub większe (zdarza się
też, że ich nie ma – ach ten słynny słomiany zapał!), ale plany pojawiają się w
każdą wiosnę. Jestem jednym z tych szczęściarzy, którzy pewnej wiosny wyrzucili
nie tylko stosy niepotrzebnych papierów i kilka par przetartych spodni, ale
zdobyli w sobie odwagę także do tego, by pożegnać się z kilkoma zmartwieniami,
dając szansę na zakorzenienie się w codzienności masie nowych nawyków.
Na przełomie kilku ostatnich lat moje życie zmieniło się diametralnie
(fanfary proszę państwa!). Od zawsze goniłam za szczęściem, uważając je za coś
niewyobrażalnie ciężkiego do osiągnięcia i kompletnie zależnego od tego, co w
danym momencie dzieje się w moim życiu. Moje postrzeganie szczęścia było proste
–przychodzi tylko wtedy, gdy wszystko idzie po mojej myśli. Konkluzja była
jeszcze prostsza – czyli nigdy. Dosyć smutny scenariusz na życie. Pewna wiosna
przyniosła jednak rozwiązanie. Z pierwszym przebiśniegiem pojawił się zastrzyk
nowej energii i zmiany, które wszczepiły się we mnie tak głęboko, że są ze mną
do dziś.
Nie jestem ekspertem od szczęścia i nie potrafię zmienić (czasem
niesamowicie wkurzającej) rzeczywistości. Ale nauczyłam się, że szczęście jest
tylko uczuciem, a każde uczucie jest czasowe. Opieranie swojego życia na
uczuciach, to jak opieranie się o drzwi obrotowe – kiedyś po prostu musi
skończyć się bolesnym upadkiem. Życia nie powinno się budować na chwiejnych
fundamentach. Codzienność nie powinna opierać się na poszukiwaniu uczucia,
które może opuścić nas wraz z następnym mrugnięciem. Szczęścia nie da się
zatrzymać i ukryć tak dokładnie, by nie znalazło drogi do ucieczki. Istnieje
jednak coś, co jest stałe i trwałe, co zostaje w naszym sercu, nawet jeśli
opuszcza nas dotychczasowe uczucie. Długo myślałam nad właściwym nazewnictwem,
zupełnie jakby język nie znał na to odpowiednich słów. Pozwolę sobie więc dosyć
nieprecyzyjnie określić to jako pełną satysfakcję, uciechę serca, która
pozostaje w nim bez względu na zmieniające się okoliczności. Coś, czego
rzeczywistość nie jest w stanie zaburzyć. Przetestowała to na mnie i misję
całkowicie spartaczyła.
Szczęście jest decyzją, nie zaprzeczę. Emocjonalne wybory dają nam szansę
na to, by dopuścić je do siebie. I doprawdy, jest to wspaniałe uczucie, które
sprawia, że rumieńce wkradają się na poliki a serce bije szybciej. Jak każda
emocja, jest jednak chwilowe. Tak szybko jak znika, tak szybko pojawia się niezaspokojenie,
pragnienie tego, by odczuć je ponownie. Bo bez niego jest pusto i smutno. Jakoś
tak niespokojnie.
Wszyscy chcemy szczęścia i wszyscy go szukamy. Uczucia są intensywne i zapadają
w pamięci. To naturalne, że ich pragniemy. Szukajmy więc, ale nie budując wokół
niego całego swojego życia. Bo z czasem nas opuści, tak jak opuszcza nas
smutek, czy podekscytowanie. Satysfakcja, ta pełna uciecha, która pozwala
docenić życie takim, jakim jest i zaprzestać pogoni za niespełnionymi
pragnieniami, ona zostaje na zawsze. To coś głębszego od emocji, co posiada
każdy z nas, ale niemal wszyscy gubimy to przepychając się w kolejce po sukces,
przygnieceni milionem informacji i problemów dzisiejszego świata. Czasem żyjemy
jak zaprogramowani, pragnąc choć na chwilę, choćby na ułamek sekundy, złapać
szczęście i poczuć, że żyjemy. Czy nie lepiej jednak, zamiast szaleńczej pogodni
za szczęściem, rozejrzeć się wokół siebie i znaleźć niezachwianą, prawdziwą
radość? Chociażby z tego, że nasze serce może jeszcze cieszyć się wolnością od
by-passów, których, swoją drogą, w tym szaleńczym biegu nabawić można się
niemal tak łatwo, jak żółtej febry w XIX wieku.
Może powinniśmy częściej zarządzać wiosenne porządki? Tak na wszelki
wypadek, żeby nie zostawić uciechy gdzieś na dole szafy.
73 komentarze
Dziewczyno, jesteś chyba jedną z najmądrzejszych i najciekawszych osób jakie znam! I mówię to świadomie i z pełną odpowiedzialnością, mimo że zapowiada mi się (jakie misie kurka wodna?) szalony weekend z wybitym barkiem...
OdpowiedzUsuńNo i zatkało kakao, bo nie wiem co powiedzieć. Dziękuję? To chyba za mało, bo dawno nie dostałam takiego komplementu. A ja się nigdy nie umiem zachować w konfrontacji z niepospolitymi komplementami... Jednakże, jest mi potwornie miło, szczególnie, że ja się nieustannie czuję głupsza od innych. Więc jeszcze raz dziękuję! x
UsuńCoś w tym jest, wiesz? Ludzie przede wszystkim dążą do poczucia spełnienia i samorealizacji (mimo iż stoi ona prawie na szczycie piramidy Maslowa), która to nierzadko bywa mylnie uważana za synonim szczęścia. A wcale tak nie jest: szczęście jest tylko "efektem ubocznym" tego, czego naprawdę pragniemy, co nadaje naszemu życiu sens. I wiosną właśnie nad tym powinniśmy się zastanowić, postarać się odnaleźć na dnie szafy to, co czyni nas w pełni szczęśliwymi i do tej właśnie konkretnej rzeczy starać się dążyć. A radość automatycznie przyjdzie sama :D
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post; lubię takie krótkie refleksje w Twoim wykonaniu :)
Pozdrawiam serdecznie,
Sio
PS Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie ta wiosna dopiero dzisiaj zaczęła przypominać... Wiosnę! Tyle słońca w całym mieście!
Prawda? Co ten Maslow sobie myślał, tworząc tę piramidę? Toż to jakaś utopijna hierarchia potrzeb!
UsuńDziękuję za miłe słowa! :)
U mnie wiosna paraduje już od kilku dni - w końcu widać uśmiechy na ustach przechodniów! :)
Jeju, świetnie piszesz, strasznie mądrze! Warto właśnie jak to określiłaś "zamiast szaleńczej pogodni za szczęściem, rozejrzeć się wokół siebie i znaleźć niezachwianą, prawdziwą radość"
OdpowiedzUsuń~ M Y B L O G
Dziękuję ślicznie :) x
UsuńBardzo fajnie napisane, śliczna fotka :)
OdpowiedzUsuńhttp://weraweronika.blogspot.com/
Dopiero znalazłam Twój blog w odmętach internetu i muszę Ci powiedzieć, że jesteś wspaniała! Świetnie piszesz i Twoje posty czyta się z wielkim uśmiechem na ustach ;)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że kiedy przestałam szukać szczęścia stałam się na prawdę szczęśliwą osobą. Najważniejsze jest odnajdywanie radości w drobiazgach.
Matko z córką, dziękuję Ci bardzo! :)
UsuńDokładnie - szczególnie, że to drobiazgi budują większe rzeczy :)
Wniosek z tego taki, że wiosna powinna być cały czas :)
OdpowiedzUsuńJestem za! :)
UsuńZmiany są potrzebne w życiu, odświeża pamięć, emocje i czujemy się przez to lepiej..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sandra.
http://samcix.blogspot.com
Wspaniałe słowa, ja weszłam w wiosnę z podobnymi przemyśleniami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa sprzątam w szafie na początek każdego sezonu :)
OdpowiedzUsuńpaulan01.blogspot.com/
Ale to sprzątanie było przenośnią bardziej, niż sensem całego tekstu.
UsuńNa przełomie kilku ostatnich lat moje życie też diametralnie się zmieniła, ale teraz w tym momencie mam wrażenie jakby powoli się cofało :c
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Czasami każdemu się tak zdaje. Oczekujemy, że życie wciąż będzie ekscytujące i łatwe. Czasem coś musi iść nie po naszej myśli, choćby dla dreszczyku emocji :)
UsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga i zostawienie komentarza. :)
OdpowiedzUsuńMatko, bardzo Ci zazdroszczę cudownych podróży. Mam ten sam zapał do zwiedzania świata co Ty, jednak na razie nie jestem w stanie spełnić marzeń. Mam tylko nadzieję, że w gdy będę w Twoim wieku, Ameryka też mnie zobaczy.
Przeglądając Twojego bloga, pokochałam zdjęcia. Używasz jakiegoś programu graficznego do ich przeróbki? Kolory są świetnie uwydatnione. Mogłabyś zdradzić mi jakiego? :)
Pozdrawiam ciepło!
Jeśli więc jesteś młodsza ode mnie to nawet dosyć nierozsądna byłaby taka samotna podróż po Stanach - a przynajmniej dosyć kłopotliwa :P Liczę, że Twoje marzenia się spełnią! :)
UsuńLekko je poprawiam w PhotoScape, ale mam ten komfort, że mój aparat dobrze uwydatnia kolory :)
Marta wyżej napisała, że w takim wypadku wiosna powinna trwać cały czas, a ja mówię - nie! Bo szybko byśmy się przyzwyczaili, że tak jest i tak jest, i nic byśmy palcem nie kiwnęli. Wiosna to nie tylko zmiana pogody, schowanie zimowych płaszczy gdzieś wgłąb szafy, ale to właśnie moment ogarniania siebie, życia, wszystkiego wokół na czas do następnej wiosny i to jest jak najbardziej superowe ;)
OdpowiedzUsuńJestem za wiosennym ciepłem, to na pewno - zima mi uszami wychodzi. Co do reszty jednak przyznaję Ci stuprocentową rację :)
UsuńHm...Chyba właśnie w tym jest coś.
OdpowiedzUsuńNajczęściej to za czym gonimy jest w zasięgu ręki, tylko my patrzymy zbyt daleko. Trzeba umieć cieszyć się chwilą, czerpać radość i zadowolenie z małych sukcesów. Świetny tekst, gratuluję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChyba czas na takie życiowe rozterki nadszedł :)
OdpowiedzUsuńNa wiosnę rozterki idealne, w końcu czas zmian!
UsuńKurczę, ale Ty fajnie piszesz :) Twoje posty dają mi dużo do myślenia i zanim coś naskrobię w komentarzu, muszę chwilkę podumać ;) Tak więc jeżeli chodzi o mój sposób na szczęście to nauczyłam się brać to, co daje los. Raz jest dobrze, a raz źle i czasami nie mamy na to wpływu, więc dlaczego to ma mieć wpływ na nasze szczęście, na nasze życie? Masz rację, nie powinno budować się życia na emocjach, ale jakże to trudne!
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć, dziękuję! :) Mam podobne podejście. Uważam, że nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać, trzeba korzystać z tego, co się ma. Nawet jeśli jest beznadziejne. Zawsze można wyczarować coś lepszego :)
UsuńCieszę się, że dzięki refleksjom nauczyłaś się cieszyć szczęściem- nawet tym małym, jakie niesie nam teraźniejszość. Ale nie można na szczęście samo w sobie się zbytnio napinać, bo nigdy nie będziemy w stanie go doświadczyć w pełni i na dłużej. Trzeba się nauczyć w życiu pewnego wyważenia, nie zawsze jest różowo, ale też nie zawsze szaro i ponuro. Wszystko trzeba brać bez przesadnej ekscytacji, żeby nie popadać w skrajności. Zmiany w życiu są korzystne i u mnie wiosna zawsze jakieś- większe lub mniejsze przynosi. Pozdrawiam bardzo cieplutko w te pierwsze cieplejsze dni :)
OdpowiedzUsuńJa się zgadzam, dlatego właśnie piszę o tej niezachwianej radości - nie jako o ekscytującym szczęściu, ale zadowoleniu z życia jako takiego, niezależnie od tego, jakie jest. Nawet jeśli coś idzie źle, na ten moment wiem, że to etap przejściowy i nadal mam w serduchu radość, choćby z najmniejszej rzeczy ;)
UsuńJa jak na razie o porządkach wiosennych w życiu i w szafie nie mogę się wypowiedzieć, bo u mnie wiosna tylko w pogodzie. Czasu brak na wszystko, bo ciągle uczę się do egzaminu (btw - matme i przyrodnicze pisze w swoje urodziny, ekstra). Chciałam Cię też przeprosic, że tak mało się udzielam, ale powód jest taki sam jak wyżej. Ale ale! W postach jestem na bieżąco, nie wypowiadam sie, ale czytam :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I życzę wszystkim przyjemnyCh zmian :). Oraz, tak jak pisałaś, dorzzymania postanowien!
Będę trzymać kciuki za egzaminy!
UsuńNo coś Ty, za co Ty mnie w ogóle przepraszasz? Mi miło nawet jeśli poświęcisz czas na przeczytanie :)
Jak miło czytać o budzeniu się życiana wiosnę. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam! :)
UsuńBardzo długa i przyjemna definicja wiosennych porządków :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że popatrzałaś na to tak szerokim aspektem, i jak zwykle przyznaję ci co do wszystkiego rację :)
To teraz dla ciebie linki, które chciałaś, oprócz płaszczyka bo jego znalazłam po prostu na grafice google.
Sukienka - http://www.romwe.com/Beige-Sleeveless-Jellyfish-Print-Flare-Dress-p-105817-cat-664.html
Buty - http://deezee.pl/obuwie_damskie/sandaly/sandalki_jacklyn_pink_sandals.html
Zapraszam! zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
Dziękuję Ci bardzo :)
UsuńŚwietny tekst! Zostaję z Tobą :) a co do porządków, to tak powinny być częściej :)
OdpowiedzUsuńhttp://womans-point-of-view.blogspot.com/
Dzięki, miło mi! :)
UsuńGenialny post,piszesz naprawdę bardzo mądrze i te pierwsze zdjęcie jest cudne
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Dziękuję! :)
Usuńdobrze, że wiosna już nastała... bardzo fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńSzczęście moim zdaniem zależy od podejścia do życia, często ludzie im mniej mają (nie tylko w kwestiach materialnych) tym więcej radości potrafią czerpać z codziennej egzystencji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.jlw-lifestyle.blogspot.com
A to akurat prawda :)
UsuńNiezachwiana radość powodowana po prostu lubieniem swojego życia i docenianiem tego, co się ma? Interesująca idea. Ale moim zdaniem ma wady. Ściślej-jedną. Brak emocji. A brak emocji oznacza nudę.
OdpowiedzUsuńWyjaśniając- nie chcesz, by Twoim życiem rządziły chwilowe uczucia, bo one prowadzą w koncu tylko do smutku. Połowicznie się zgadzam. Uczucie zadowolenia z czegoś bardzo nam się przydaje w życiu, szczególnie, jak jest stałe. Ja jestem stale zadowolona z piękna sztuki i piękna natury, i to daje mi siły, aby nie pogubić się w otchłani smutku. Ale zadowolenie ze swojego życia na dłuższą metę byłoby dla mnie nudne! Uczucia budują podstawę mojego życia, smutek przeplata się z dziką radością, przygaszenie z nadaktywnością, wściekłosć ze śmiechem, uwielbienie z nienawiścią. Ja nawet nie bronie się przed złymi emocjami! One są jak sól w dobrej potrawie... Chcę poznać wszystkie smaki życia, póki mam na to siły. Ccę być człowiekiem i chcę rozumieć innych ludzi, a najlepiej się rozumie coś, przez co się juz przeszło. Może w przyszłosci będę chciała się uspokoić, być zadowolona z samego faktu istnienia, może nie bedę potrzebowała tylu doświadczeń, co dzisiaj, a poszukam wyciszenia i pewności. Ale nie teraz! Można to porównać do spania- po kilku nieprzespanych nocach chcesz już normalnie zasnąć i juz zawsze sypiać po 8 godizn dziennie. Ale wcześniej, przez te kilka dni, co noc byłaś na dzikim koncercie, cudownym spotkaniu ze znajomymi, straciłaś najlepszego przyjaciela i przepłakałaś cała noc, by kolejną przepic z rozpaczy, a ostatnią całą przechodzić po nocnym mieście, napawając sie samotnoscia i pięknością. I te wszystkie zreczy są dla mnie teraz ważniejsze, niz spanie 8 h na dobę ;)
pozdrawiam, bardzo interesujacy wpis
co chyba widać po odpowiedzi i polemice ;)
Brak emocji? Chyba nie mogę się zgodzić... Chociażby biorąc mnie za przykład - najbardziej rozemocjonowaną osobę na świecie. A jednak mam tę swoją niezachwianą radość ;) Choć rozumiem co w tekście mogło Cię zmylić, bo niemal przedstawiłam tu jakiś stoicki wymiar szczęścia, ale nie do końca o to mi chodziło (no dobra, w ogóle mi o to nie chodziło :P).
UsuńMoże tak - emocje na tak (no bo przecież oczywiście się zgadzam, że bez emocji wszyscy byśmy posnęli!), ale trochę dostrzegania piękna i radości wokół siebie także (o czym też wspomniałaś na początku). Co znaczy, że nie wyraziłam się na tyle precyzyjnie na ile bym mogła, ale dzięki za polemikę, bo to właśnie po to piszę, by słyszeć zdanie innych ludzi! I dziękuję również za miłe słowa :)
Muszę przyznać, że jestem u Ciebie pierwszy raz i jestem bardzo mile zaskoczona. Świetnie piszesz. Widać, że jesteś mądrą, rozsądną dziewczyną, której refleksje naprawdę powinny przemówić do ludzi. Masz w sobie to coś, coś co mogłabyś przekazać światu. Życzę Ci byś kiedyś lub już niedługo wydała książkę! Zgadzam się z tobą. Wiosna to również świetny czas, by zrobić porządki jak i w domu, w ogrodzie to i w sobie. Moim zdaniem zbyt często szukamy szczęścia na siłę, a tak naprawdę mamy je tuż obok. Dziękuje Ci bardzo za komentarz u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuń♡Zapraszam|heykmwtw♡
Ojejku, dziękuję bardzo! Tyle miłych słów... aż mam rumieńce :)
UsuńZgadzam się!
Jeśli ktoś za bardzo koncentruje się na znalezieniu szczęścia, to nie tylko go nie znajdzie, ale jeszcze narobi sobie krzywdy (bo to, co większość uważa za szczęście, wcale nie musi być nim dla każdego, z różnych przyczyn, i to trzeba sobie przede wszystkim uświadomić)... Trochę mi zajęło pozbycie się właśnie takiej postawy... no, dobra, przyznam się, że wciąż się jej pozbywam. ^^ Problem mam właśnie jeszcze z tym trzymaniem się emocji, poleganiem na nich, chociaż są właśnie tylko... chwilowe.
OdpowiedzUsuńA co do wiosny (zawsze wydawało mi się, że jest w niej coś takiego smutnego, melancholijnego, tak jak w lecie, nie wiem, jak to nazwać, bo przecież to wiosna i lato, które z natury są wesołe...?) - porządki w szafie, w sensie dosłownym, o tak! Pochwalę się, że wyrzucam stare rzeczy, bo całkiem sporo schudłam. B-) No, i powiedzmy sobie szczerze, powinnam tam posprzątać już naprawdę dawno, skoro znajduję ciuchy z gimnazjum.
Ogólnie emocje są potrzebne, nie ma co ich unikać, ale trzymanie się ich - no cóż... To trochę niestabilny grunt, dosyć chwiejny i zmienny. Trzeba akceptować tę zmienność, dać jej odejść w siną dal i nadal mieć w sobie jakąś iskierkę radości :)
UsuńWidzę zbierasz podobnie do mnie! Ja też jeszcze czasem potrafię znaleźć coś z gimnazjum :P
Człowiek niestety tak ma, że wiecznie goni za czymś leoszym, myśląc, że da mu to szczęście, kiedy to coś zdobywa, nagle okazuje się, że tak właściwie to pragnie czegoś innego. Z tego, że jesteśmy szczęśliwui często nawet nie zdajemy sobie sprawy, za to z nieszczęścia już jak najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńA wiosna tak, jak to wiosna, odkurza wszystko i człowiek staje na głowie ;) mnie w dodatku dopada kryzys wieku średniego xD i mam chęć zmienić wszystko xD
Dziękuję :) Sama, sama ;) bo rysowanie kreski na oku to sprawa wcale nie taka prosta, dlatego mam eyeliner w pisaku xD
"Z tego, że jesteśmy szczęśliwi często nawet nie zdajemy sobie sprawy, za to z nieszczęścia już jak najbardziej" - podpisuję się rękami i nogami!
UsuńKażdy dzień jest dobry do zmiany, ale wiosna ma jednak w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że chcemy pewne rzeczy uporządkować, poprawić, zmienić. Szczęścia nie można zdobyć od tak, jest ono skutkiem innych podejmowanych działań. Tak naprawdę trzeba cieszyć się z wszystkiego co daje nam życie, umieć odnaleźć pozytywne aspekty każdej sytuacji, robić coś co kochamy, realizować cele co sprawia, że stajemy się szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńJa każdej wiosny coś wprowadzam, nie zawsze jednak utrzymuję się w postanowieniach. Nie każde też udaje się zrealizować z różnych przyczyn. Wyznaczanie jednak celów przybliża do ich realizacji. Również obserwuję:)
W zupełności się z Tobą zgadzam :)
Usuńw sumie jest dużo racji, ja w tym roku może ciuchów nie kupiłam żadnych, ale za to kończę studia, zaczynam szukać pracy, wchodzę w dorosłość, tak myślę, że to chyba poważne zmiany :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, że poważne! :)
UsuńJa wiosenne porządki robiłam już w lutym, bo akurat miałam wolne. :D
OdpowiedzUsuńA co do szczęścia, to ja nauczyłam się cieszyć każdą małą rzeczą, każdego dnia i nie uważam, żeby mnie opuszczało. Jeśli dostrzeżemy, jak wiele drobiazgów sprawia nam radość i zaczniemy w pełni to doceniać, to nie będziemy musieli tego szczęścia już gonić. Ono po prostu będzie. Zawsze .
Haha, to dosyć wcześnie, ale zawsze lepiej nawet w ziąb, niż w ogóle! :)
UsuńNauczyłam się dokładnie tej samej rzeczy, więc zgadzam się całkowicie :)
Widzę,że kogoś zebrało na wiosenne przemyślenia.
OdpowiedzUsuńMusze przyznać,że coś w tym jest. Ludzie po prostu uporczywie poszukuja szczęścia. I nie powiem, kiedys tak sama robiłam, ale zdałam sobie sprawę,że to nic nie daje. Takie poszukiwania są bez sensu, bo do niczego nie prowadzą. Chyba prawda jest,że zamiast szukać tego szczęścia trzeba się rozejrzeć wokół. Czasem najdrobniejsze szczegóły sprawiają,że mamy uśmiech na twarzy.
Co do porządków, to chyba powinnam takie zrobić, ale nie w swojej szafie, a w życiu.
Kontempluje najintensywniej w wiosenne poranki :P
UsuńWiosna jeszcze się nie skończyła, a czas na zmiany w życiu może trwać nawet cały rok :)
szczęście to dobre uczucie, powinniśmy umieć je wytwarzać (bo kto nam załatwi szczęście, jak nie my sami sobie!) ale nie pławić się w nim, bo jeszcze przepadniemy :) szczęście jest wszędzie dookoła, powinniśmy cieszyć się wszystkimi drobnostkami i zawsze mieć otwarte oczy. radość jest na wyciągnięcie ręki :)
OdpowiedzUsuń"bo kto nam załatwi szczęście, jak nie my sami sobie!" - no i właśnie! A pławić się w szczęściu? To by się chyba źle skończyło. Smutek też jest czasem potrzebny, chociażby po to, żeby bezkarnie zrobić sobie dzień wolnego i pooglądać ulubione seriale z paczką popcornu na kolanach!
Usuńa ja nie lubię zmian, choć są nieuniknione i niektóerą na plus :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jestem wybrykiem natury, bo zmiany dodają mi niesamowitej energii :)
UsuńSzczęście jest pojęciem bardzo subiektywnym, ale każdy z nas powinien odnaleźć szczęście w codziennych, czasem może i błahych rzeczach ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńDla mnie wiosna jest kwestią samopoczucia, duchowej świadomości, mentalnego nastawienia - wszystko zależy od tego, co siedzi w serduchu i w głowie :) Wiadomo, wiosna kalendarzowa ma swój urok, ale to nie oznacza, że nie można mieć jej przez cały rok :)
OdpowiedzUsuńKciuk w górę, zgadzam się ze wszystkim :)
Usuńpod tą wiosnę niech będzie stabilizacja w życiu :)
OdpowiedzUsuńJasne!
UsuńBardzo fajny post ;) Szczęście nie trwa cały czas, czasem właśnie gdzieś ucieknie, by za jakiś czas do nas wrócić. I to powinno sprawić, że będziemy je bardziej doceniać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
UsuńSzczęście tak, ale zadowolenie (moim zdaniem) może być trwałe. Co nie wyklucza smutku, złości, zirytowania. Jednak gdzieś tam zawsze jest i przypomina, że jest się jeszcze z czego cieszyć, nawet jak świat staje na głowie, żeby pokrzyżować nam plany :)